Buenos dias! Kiedy pierwszy raz leciałem do Ameryki Południowej to pierwszych słówek uczyłem się w samolocie. Wy macie łatwiej. Wzorem sławnych podróżników: krótki, subiektywny samouczek języka hiszpańskiego.
Poniżej kilku idiotów którzy przydadzą się na całe Twoje życie. Nie szukajcie tu litery H.
Jako “cha” latynosi wymawiają literę J. Jest takie miasto i taka stacja metra w Buenos Aires 😉
Ale podstawowym zwrotem, który warto przyswoić (poza bunos dias) jest oczywiście pytanie o toaletę. Donde esta bano? Czasem nawet obrazkowa odpowiedź nie ułatwi sprawy.
Zwłaszcza jeśli mamy problemy żołądkowe. Wtedy warto łyknąć napój który jest:
Jedyny, kiedy gania Cię ostro.
Jednak w absolutnie trudnej sytuacji żołądkowej:
Prosimy nie mierzyć nic w toalecie
I żeby rozwiązać stary dylemat z umywalką nieodżałowanego Himilsbacha (młodzież niech sobie wygugla)
Pod prysznicem też nie “piszemy”
Nawet jeśli to specyficzny pensjonat
gdzie “palą blanty”
Może więc bezpieczniej na szlaku? Tak, tylko pamiętajmy
że Zorro ma zawsze pierwszeństwo.
No i nie możemy wejść z maskotkami.
Uważajcie też na dzieci. Atakują je nie tylko pumy.
Nawet małpy mordują.
Może dlatego praca fotografa jest taka trudna.
Niektóre miejsca są zarezerwowane dla fotografów habilitowanych.
Ale nawet dziennikarz turystyczny może odkryć, że
Antoni do Dudy gratis dzwoni. Telefon 147
Hasta la vista!
Senior Mieczysław
El Primero de Abril 2016
PS tekst nie powstał przy wsparciu wyrobów z
a szkoda….