Ciao a tutti!
Niby w drodze, a jednak czuję się jak w podróży w czasie. Podróży nostalgicznej. Podobnie jak każdy obcokrajowiec, który uczył się włoskiego dzięki Uniwersytetowi w Perugii. Uff… Udało się opuścić Camerino. Jeszcze chwila i byłbym jak spotkana sympatyczna brytyjska para. Wpadli na chwilę na festiwal teatralny, zostali 20 lat. Jak sami mówili są odpowiedzialni za naukę języka angielskiego większości camerinczyków. Albo nie spotkałem ich zbyt wielu, albo bardziej dbali o sprawy komediantów. Co innego w położonej w sąsiedniej Umbrii Perugii. To miasto bardzo kosmopolityczne. Jednak w przeciwieństwie do Florencji czy Rzymu obcokrajowcy nie wpadają tu na kilka nocy, ale raczej na kilka miesięcy. I każdą okazję wykorzystują do rozmawiania po włosku. To tu mieści się chyba najważniejszy Uniwersytet dla Cudzoziemców. Z lokalnych skryptów pobierałem prawie 30 lat temu pierwsze (i ostatnie) lekcje włoskiego. Wtedy jeszcze nie śniły się nam wymiany studentów i podróże. A może właśnie o nich śniliśmy. W każdym razie Alma Mater kształciła dobrze lektorów, skoro nawet po tak długim czasie jestem w stanie dogadać się przez telefon. Po chwilowym kryzysie związanym z morderstwem brytyjskiej studentki Meredith wydaje się, że liczba studentów znowu się zwiększa. Tak przynajmniej widać wieczorem na schodach katedry. Dla turystów ustawione są droższe stoliki na środku głównej ulicy, Corso Pietro Vianucci. Studenci siedzą z drinkami na schodach głównego perugiańskiego kościoła. Szklanki są plastykowe, bo lokalne prawo zabrania po godzinie 20 nielicznym otwartym sklepom sprzedaży alkoholu w szkle. Nawet całkiem niezłe lokalne piwo “artystyczne” bez pardonu trafiało do jednorazowych kubków. Ba! Widziałem, że to samo spotykało wino (i to butelkowe, nie cartonello). Przelewano do jednorazowych PET-ów. Białe wino? Nieschłodzone?? Z plastykowej butelki??? Siedząc na schodach katedry???? Oczywiście to niedopuszczalne i na samą myśl się otrząsnąłem… Usiadłem z butelką piwa (plastykową 🙁 ale zimną) na schodach magistratu. Vis-a-vis katedry. To fantastyczny punkt do obserwowania ludzi. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że dla wielu studentów to właśnie wieczorne spotkania są prawdziwą szkołą językową. Oczywiście nie wykluczam, że znajdą się żacy dla których motywacją jest możliwość dyskusji o wyższości dzieł Dantego nad Petrarcą (lub odwrotnie). Ale równie dobrze motywuje uśmiech Umbrianki spotkanej na wymianie studenckiej 🙂
Pocałunki są innym magnesem przyciągającym do Perugii. Jeden kosztuje 50 eurocentów (czyli około 2 złote 15 groszy). Niezależnie od tego czy jest to pocałunek blond czy ciemny. Oczywiście można próbować je skraść, ale najbardziej opłaca się kupić hurtem. Warte są każdej ceny. To pyszne cukierki z miejscowej fabryki czekolady
Baci!
Perugia
4 czerwca 2014