Ahoj! (bez kreseczki) Na Słowację niespecjalnie mnie trzeba zapraszać. Jeżdżę nawet bez zaproszenia. A skoro Słowacja zaprasza to nie odmawiam.
Zwłaszcza jak jedziemy na słoneczną stronę Tatr. Maj to oczywiście jeszcze za wcześnie, żeby pójść wysoko w góry. Śniegu na graniach i w żlebach nawet na południowych stokach pozostało sporo. Ale już teraz gdzieś tak do 1700 metrów można chyba spokojnie wejść w letnim ekwipunku. Na stacji kolejki przy Łomnickim Stawie (Skalnate Pleso) są resztki śniegu. Jeśli będzie grzało tak jak na początku tygodnia, to na Dzień Dziecka i tam dojdzie wiosna.
Jednak nawet jak niebo zasnują chmury to pod Tatrami jest co robić. To od słowackich termalnych źródeł przyszła moda i do nas na gorące kapiele o każdej porze roku. Największe baseny to ===>AquaCity w Popradzie, ===>Tatralandia pod Liptowskim Mikulaszem i ===>Beszeniowa. Co wybrać? Trudna sprawa. Poprad uwielbiam za fantastyczny widok na Wysokie Tatry. Spieszcie się go odwiedzić, bo niedługo nawet z dachu AquaCity widok na pobliskie Tatry przykryją drzewa.

Beszeniową pamiętam jeszcze z przełomu wieków. W mroźny zimowy dzień po przebraniu się w obskurnej szatni trzeba było przedefilować po betonie do gorącego basenu. Teraz nawet zimą mrozy nie są straszne. Luksusowe przejścia między kolejnymi basenami, nowoczesne hotele i wygodne bary tuż obok jaccuzi.

Jedynym zimowym skojarzeniem są transmisje… Mistrzostw Świata w hokeju. Na lodzie. Bo właśnie trwają. Sączysz drinka z lodem, a na telebimie hokeiści. Przyznam, że to trochę surrealistyczne. Niemal tak samo, jak rytuał saunowy, który prowadził – jakżeby inaczej- mistrz świata. Niestety zagubiłem się w labiryncie “Świątyni saun” i spóźniłem. Reguły bardziej restrykcyjne niż w kościołach, więc wejść nie mogłem, a tylko zerknąłem zza kotary. Straciłem mistrzowski pokaz machania ręcznikiem. Może następnym razem 🙂
Nie spóźniłem się za to na sztuczne fale, które regularnie są puszczane na jednym z basenów. To atrakcja głównie dla dzieci, ale ja bawiłem się dobrze. Słowacy nie mają morza, co najwyżej Liptowską Marę.

Wycieczka statkiem po, czy rowerami wokół sztucznego jeziora pozwoli spojrzeć na Tatry i Niskie Tatry z innej perspektywy.
Ale najwięcej sentymentu mam do Tatralandii, która w tym roku będzie obchodziła jubileusz Może dlatego, że miałem przyjemność uczestniczyć w jej oficjalnym otwarciu dwadzieścia lat temu i byłem bodaj pierwszym Polakiem, który zjechał z jednej z otwieranych wówczas zjeżdżalni. Koledzy siedzieli wtedy przy basenowych barach lub zawierali znajomości premierami i borowikami Słowacji. Ech, nie było wtedy jeszcze wodoodpornych aparatów ani smartfonów, więc trzeba wierzyć partyzanckim opowieściom. Ale rzućcie okiem na archiwalne fotki sprzed dwudziestu lat.
Otwarcie Tatralandii w 2003 roku
Zeskanowane ze slajdów (młodzież niech wygugla co to takiego).

Trochę się zmieniło prawda? 🙂 I tylko góry wokół tak samo piękne.
Przez te dwadzieścia lat z atrakcji zniknął Dziki Zachód za to pojawiło się Kontakt Zoo, gdzie są m.in. lwy, kangury i biały tygrys bengalski Ice.

Koncepcja zoo jest taka, że do drapieżników to ludzie wchodzą do klatek. Mieliśmy trochę szczęścia. W czasie karmienia jeden z kotów obsypał nas z góry piachem w którym się tarzał. Siknął dopiero jak wyszliśmy.
Ze zmian warto odnotować podawanie win jedynie ze Słowacji. Całkiem słusznie, bo to niezłe promowanie własnego rzemiosła, głównie z ===>Małokarpackiego Winnego Szlaku
Na szczęście nadal w barach podają „czapowanego” czyli beczkowego Złotego Bażanta. I uczciwie trzeba przyznać, że o niebo poprawił się poziom obsługi. W nowootwartych ===>aparatamentach Maladinovo, tuż przy Tatralandii, barmanka potrafi nalać nawet piwo “rzezane”. Tak byłem zadowolony, że już nie chciałem pytać o „tigra”: raz udało mi się takiego wypić w Bańskiej Szczawnicy. Zamiast dwóch gatunków browaru są trzy, ale to z pianą dało radę.

Potem doczytałem, że mają tu też terapeutyczne kąpiele w piwie. Prawdę mówiąc dobrze, że nie skorzystałem. Raz, że i tak wymoczyłem cztery litery* za wszystkie czasy. Chyba przez najbliższy tydzień, nie wejdę pod prysznic 🙂 Dwa – no trochę piwa żal… 😛
Na zdravi!
Mieczysław
Tatralandia 24 maja 2023
PS I tradycyjnie kilka info praktycznych.
Dla miłośników psów. W okolice Tatralandii wstęp ze zwierzętami zabroniony. Można za to pójść z psem nawet wysoko w góry. Widziałem panią z pieskiem na 1754 mnpm. Kto nie może rozstać się ze zwierzakiem niech się spieszy, bo ponoć niedługo ma wejść prawo zezwalające na wejście w Tatry tylko tam, gdzie prowadzi asfalt.
Jeżeli – nawet bez psa – ruszacie poza asfaltowe drogi w Tatrach, to trzeba kupić ubezpieczenie. Na Słowacji akcje ratowników górskich są płatne. Ratują oczywiście każdego, ale potem wystawiają rachunek, albo poszkodowanemu, albo ubezpieczycielowi. Tę sprawę załatwia Liptov Card. https://www.visitliptov.sk/pl/liptov-region-card/ Dostaje się ją w hotelach partnerskich lub kupuje za 3-5 euro. Przy pobycie przynajmniej dwie noce, działa też jako ubezpieczenie dla horskiej służby. Na szlakach znakowanych pieszych i rowerowych od 1 lipca do 30 września. Plastikową wersję kupicie w Liptowskim Mikulaszu lub Rużomberku, ale działa ona też jako aplikacja. No i o samych zniżkach (także w knajpach) jest wydana ponad stustronicowa broszura
Co do innych zniżek: jeśli planujecie zakupy w Tesco, to warto wyrobić sobie ich kartę lojalnościową. U nas ta sieć się zwinęła, więc nawet nie wiem, czy ich karty działają, ale ceny mogą się różnić nawet o 20 %
Uwaga też na kaucje. Płacimy za plastikowe butelki 15 centów. Przy niektórych cenach promocyjnych wód mineralnych może to być tyle co za samą wodę.
*nogi wymoczyłem, nogi…. 😀
Jeden komentarz