Merhaba i Salam Alejkum! Wiosną ominąłem Marrakesz, żeby mnie nie kusiło tam zostać na dłużej. Ale co się odwlecze… Jesienią przyleciałem pod góry Atlas i to bezpośrednim lotem z Warszawy!

Jakkolwiek samochowalczo by to nie zabrzmiało, to nie pamiętam ile razy byłem w Marrakeszu. Przyjeżdżałem tu luksusowym busikiem i rozklekotaną grande taxi; nowoczesnymi i mniej nowoczesnymi autobusami; klimatyzowanym pociągiem i samolotami różnych linii. Samoloty zawsze z przesiadką: Portugalia, Italia czy Anglia. A wczoraj Wizzair otworzył nowe połączenie bezpośrednie z Okęcia. I to wręcz idealne na weekend. Loty w piątek i poniedziałek. Jak ktoś znajdzie dobrą cenę, to może nawet wybrać się na wycieczkę w góry Atlasu. Ale dobrze jest mieć kilka dni zapasu. Bo np. nasz bagaż nie doleciał na czas. Dla mnie to nie problem, bo i tak mam tylko jedną koszulę, ale dziewczęta z którymi byłem lekko się zestresowały. Jechałem w grupie dziennikarzy, których król Maroka zaprosił z okazji otwarcia nowego połączenia. No i niechcący zaczęliśmy zwiedzanie Marrakeszu od tego z czego słynie od wieków. Miasto przecież wyrosło na handlu. Dziś nie ma już karawan, ale tradycje pozostały. Tyle, że zamiast suków były centra handlowe. Szczerze? Trochę się obawiam, czy w tym luksusie znajdę chociaż chwilę, aby samemu zgubić się w zaułkach targowiska w medynie przy Dżemma el Fna.

Kelner lejący miętową zieloną herbatę w hotelu Jaal, Marrakesz, Maroko
Kelner lejący miętową zieloną herbatę w hotelu Jaal

A raczej sprawdzić, czy nie zapomniałem drogi do targu przypraw, placyku z oliwkami i olejkiem arganowym. Mamy jutro w planie wizytę w kooperatywie kobiecej produkującej ten endemiczny marokański kosmetyk. Nie wiem ile tam będzie kosztował, ale opakowania dla turystów w Marrakeszu zaczynają się do negocjacji) od 10 dolarów za 50 ml.

Olejek arganowy produkowany jest tylko Maroku

Marokańskie elegantki kupują olej na straganach gdzie sprzedaje się oliwki, w cenie pięciokrotnie niższej. To kolejne zaprzeczenie tezy, że targowisko jest turystyczną cepelią. Owszem, w pierwszym rzędzie sklepów są “gutprajsy” na koszulki, magnesy, szale, skorupy i co tam się jeszcze wymyśli. Ale zaraz obok dział mięsny i drobiowy. Ilu turystów kupuje jajka na targu? Przyznam, że nawet ja, jeżdżąc niskobudżetowo i śpiąc za 10 dolarów w prostym hotelu obok Dżemma el Fna, nie kupowałem tuzina świeżych jaj. Ani równie świeżego kurczaka. Na pewno był świeży, bo jeszcze żył a kucharz nieświeżych by nie niósł.

Żywy drób kupiony w medynie obok Dżemma el Fna
Żywy drób kupiony w medynie obok Dżemma el Fna

Na życzenie marokańskich pań domu jest też usługa na miejscu: wybranej sztuce fachowcy ucinali łeb i maszynowo odzierali z piór. Nieco więcej turystów zje coś na placu po zmroku, kiedy staje się on jedną wielką stołówką. Taki marokański zjazd foodtrucków bez silników. Oczywiście gołębia w cieście czy móżdżek kozi zjemy także w eleganckiej restauracji. Tylko anturaż nieco inny, co możecie porównać na fotografii aktualnej (z lewej Le Douar) i sprzed kilku lat (z prawej ulica w medynie)

Na targowisku jak to na targowisku. Trudno się zgubić, ale trafić tam, gdzie nam się kiedyś spodobało nadal trudno. Choć drogę do arganu i przypraw pamiętam 😀 Co się zmieniło? Spaliny z coraz większej ilości skuterów, które mogą przydusić nawet zdrowe płuca. To już chyba wolę naturalne środki transportu w postaci osiołków. Niezmiennie za to smakuje zielona herbata z miętą. Szczęśliwie mamy już wybór czy pijemy z cukrem (ulepek) czy bez. Miejscowi piją jej tak dużo, że czasem nazywana jest ona berberyjską lub marokańską whisky. Ale mocniejsze alkohole też znajdziemy w lokalnym gieesie. Jeśli ktoś nie zrobił zakupów w sklepie wolnocłowym.
Bisahatika!
Ibn Mieczysław
Marrakesz 1 listopada
PS O luksusach napiszę w Travel Compass. Jak dojechać z lotniska w Marrakeszu, kiedy nie czeka na Was czerwony dywan pisałem ==>kilka lat temu. Chyba nawet cena za bus L19 aktualna -30 dirhamów, czyli ok 3 euro. Znacznie taniej (4-5 MAD), jeśli wyjdziemy z lotniska i złapiemy normalny autobus (L11) do Dżemma el Fna. Na lotnisku można kupić karty SIM z internetem. 20 euro za 20 GB i 30 euro za 30 GB. Jeśli ktoś nie potrzebuje oglądać netfliksa, to na mieście karta Maroc Telecom z 5 GB danych kosztuje 80 dirhamów czyli 8 euro, ważne przez miesiąc. Ach i jeszcze aktualizacja do bankomatów Revoluta. Korzystam ze ściągi opublikowanej przez ==>finhack Niestety wszystko płynie: Paribas już chciał 28 DH (2.8 euro) prowizji, ale Al Barid Bank wypłaca kasę bez haraczu. Co widać było przy kolejkach do tego bankomatu 🙂

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *