Kalkuta to jedno z ostatnich miejsc, gdzie są używane piesze riksze. Ponoć nie są wydawane już nowe koncesje.
Przyznam, że jakoś nie bardzo widziałem sens pieszych riksz. Rower: wiadomo. Ale czy chłopak (w klapkach lub na bosaka) naprawdę będzie szybszy ode mnie na tyle, że będzie mi się opłacało (pod względem czasu) go wynająć? Poza tym: jesteśmy w diametralnie różnych kategoriach wagowych. Kiedy zobaczyłem jak manewrują wózkami w ścisku Kalkuty, to od razu mój szacunek do ich pracy wzrósł. Pod pewnymi względami jesteśmy sobie podobni. I oni i ja cały swój warsztat pracy mają przy sobie. Tylko, że mi ostatnio zaproponowano taką stawkę za fotografię, że gdybym tyle zaproponował rikszarzowi w Kalkucie to poczułby się on – i słusznie – obrażony. Chciałem sprawdzić jak to jest ciągnąć taki wózek. Ale nikt nie chciał się zamienić. Licencja jest na jednego człowieka, a oni i tak są na cenzurowanym i ganiani przez strażników miejskich i inną drogówkę z miejsca na miejsce. Za to w Lucknow zamieniłem się z rikszarzem rowerowym. Raz, że zrobiło mi się żal chłopiny (circa 33 procent mojej wagi). Dwa chciałem zobaczyć jak to jest jeździć rikszą w ruchu ulicznym indyjskiego miasta. Ooooo… Mocne wrażenie. Przede wszystkim miałem problem ze startem. Najgorsze veturilo po przejściach w Warszawie nie było tak zmimośrodowane jak riksza, którą wziąłem. Przypomnieli mi się żartownisie z jednego z festynów, którzy płacili 1000 zł za przejechanie 20 metrów. Rower był jednak tak zrobiony, że nikt nie miał szans. Tu też mimośród był na pedałach, wszystkie koła “ósemkowe” a dodatkowo łączenie: rama-kierownica-siedzisko pasażera też miało swoje, sobie tylko znane przełożenie chodzące na każdym wyboju. Ale stanąłem na pedały. W końcu jak nie siłą to ambicją. Ruszyłem pod górkę. Samochody na podjeździe zatrzymywały się i robili sobie ze mną foty 🙂 Jak już riksza nabrała pędu, to szło całkiem całkiem… Z górki to nawet wiatr w uszach i muchy na zębach. Tylko kurde jeszcze są skrzyżowania i ronda. W dodatku ruch lewostronny!!! Z całego dziedzictwa brytyjskiego, zamiast zmieniać nazwy miast założonych przez Anglików, to może lepiej przywrócić cywilizowany prawostronny ruch??? Przydałoby się czuć pewniej, kiedy nie wiem gdzie są hamulce. Nie ma hamulców, więc myślę, że maszyna jak “ostre koło” – kręci w przód i w tył. W tył machnąłem sobie powietrze. Idę na ewidentną kolizję na rondzie i wtedy sobie przypomniałem… Przecież sandał dyplomatyczny w czasie ostatniej naprawy w Sajgonie podkułem oponami letnimi. Bridgestone czy Continental dał radę: dym spod sandała poszedł lekki, wyhamowałem w ostatnim momencie. Wprawdzie ciśnienie skoczyło, ale nie trzeba było nadprogramowo prać bielizny.
Namaskar!
Easy Mieczysław Raider
Lucknow-Kalkuta
PS Korzystanie z taksówek też wymaga cierpliwości. Najlepszą ofertą dla przylatujących są tzw. taxi przedpłacone (patronat nad nimi sprawuje drogówka), które zamawiamy jeszcze przed wyjściem z lotniska. Płacimy, idziemy z kwitem do taksówki i modlimy się, żeby taksówkarz znalazł adres. W Delhi zatrzymaliśmy się ok 5 razy żeby dopytać o drogę. W Kalkucie ostatnią z trzech godzin “rupiarz” mnie woził po kwartale. Licznik bił na jego niekorzyść ale nie mógł znaleźć adresu. Dlatego warto mieć ze sobą mapę, żeby kierowcy wskazać drogę 🙂 A w załącznikach kilka fot z alternatywnych, ekologicznych sposobów transportu.