Buenos dias! Niedługo chyba założę oddzielną zakładkę z działem miejsca święte. Tym razem udałem się do sanktuarium El Rocio.
Andaluzyjskie miasteczko… Wróć… chyba lepsza byłaby jednak nazwa wieś – przeżywa prawdziwy najazd pielgrzymów o okresie Zesłania Ducha Świętego. U nas jakoś to święto nie jest popularne, ludzie dowiadywali się o nim znajdując zamknięte gieesy w niedzielę, i to za nim weszła najnowsza ustawa o zakazie niedzielnego handlu. Tu świętuje się przez dwa dni, łącznie z poniedziałkiem. Zresztą w Andaluzji to i rusz jakaś okazja do świętowania. Jak nie Semana Santa, to święto wiosenne. Albo inne. Naprawdę przed wyjazdem tutaj trzeba sprawdzić, czy czegoś przypadkiem nie obchodzą. Inaczej zapłaci się jak za zboże. Za prawo rozbicia namiotu na kempingu (dla jednej osoby) zapłaciłem tyle, że starczyłoby na luksusowy pobyt z wyżywieniem w zamkowym hotelu Krasicki w Lidzbarku Warmińskim, gdzie miałem przyjemność nocować jeszcze tydzień temu. Fakt, tu też miałem basen do dyspozycji a saunę zapewniał niskokosztowy i niskowagowy namiocik z kazachskiego supermarketu. (Przy okazji: szpilek do namiotu nie można przewozić w bagażu podręcznym, ale na miejscu wykorzystałem metalowe szpilki do szaszłyka, sprawdziły się znakomicie, do kupienia w każdym gieesie). Sąsiedzi z kamperów przychodzili, zagadywali, dziwili się jak się mogę tam zmieścić, częstowali piwem i szynką. W sumie nie mogę narzekać: miałem w cenie prawie olinkluziw 🙂 Ale najważniejsze, że było blisko do taborów pielgrzymów nie tylko z Andaluzji, ale i zdarzyli się także nawet z Katalonii. A to już niezły kawałek drogi. Oczywiście duża część z nich przyjeżdża tylko na paradę, kiedy to poszczególne “hermandad” czyli bractwa prezentują się przed sanktuarium Matki Boskiej z El Rocio. Poza Zielnymi Świątkami i kilkoma maryjnymi świętami miejsce jest raczej puste.Dlatego napisałem, że to raczej wioska. Wystarczą dwa hotele, jeden kemping i dwie knajpy na krzyż, żeby obsłużyć turystów i pielgrzymów. Ale w miniony weekend w sumie ludu było z milion. Samochody parkowały na polach wokół El Rocio. Do środka można było wejść jedynie piechotą lub… konno. Bryczki też były dopuszczone. To dlatego, wszędzie nawet nie było śladu trotuaru, asfaltu czy bruku. W upał polewaczki zraszały “ulice”, żebyśmy się od kurzu nie podusili. Jak lunęło to trzeba było się przedzierać przez błoto, zmieszane z końskimi “spalinami”. Zdecydowanie lepiej nie było chodzić w sandałach, ale w krytych butach. W takich lepiej się też tańczy flamenco. Bo na tej pielgrzymce pokutnego charakteru nie widziałem. Raczej radosne spotkania w gronie rodziny i znajomych. Nawet na procesjach były race i petardy. A przez całą noc tańce, gitara i ucztowanie. W dodatku wszyscy ubrani w tradycyjne stroje. Czułem się jak w historycznym filmie. Wszyscy czekali na nocne symboliczne “wykradzenie” figury i pielgrzymkę na ramionach młodych chłopaków po wszystkich niemal stu bractwach. Trwa od 2-3 w nocy do popołudnia poniedziałkowego. Niestety moja czujność została uśpiona. Dawniej złodzieja można było rozpoznać z daleka, po tym jak drapał się łokciem. Teraz kieszonkowcy wtopili się w tłum. Dobrze wykonali swoją robotę, bo nie poczułem kiedy – wcale nie symbolicznie – skradziono mi portfel. Gorzej chyba było z rozpoznaniem ofiary (czyli mnie) bo zyskać dużo nie zyskali. Chyba, że trafiłem główną wygraną na hiszpańskiej loterii. Kupon był niestety w portfelu. A na niektórych zdjęciach widać, że kto chce dotknąć platformy z figurą Matki Boskiej, ten niech lepiej idzie bez niczego w kieszeniach. I w wysokich butach. Kilkanaście różnych butów zostało błocie uliczek.
Salud!
Mieczysław
El Rocio 23 maja 2018
PS I jeszcze kilka informacji praktycznych, gdyby ktoś chciał w przyszłości zaryzykować portfel. Bractwa wyruszają z różnych miast andaluzyjskich na kilka dni (już od środy, czwartku) przed Zesłaniem Ducha Świętego. Data ruchoma, zależna od Wielkanocy. Najłatwiej o tanie noclegi w… Sewilli, byle rezerwować je z wyprzedzeniem. Bez problemu dojedziemy tu autobusem w nieco ponad godzinę. Połączenia w czasie Romarii realizowane są co godzinę (a nawet częściej) przez całą dobę od soboty do poniedziałku. Cena 7 euro w jedną stronę. Podobnie często jest obsługiwana Huelva, choć nie znalazłem powodów, żeby tam jechać. W miarę często jeżdżą też autobusy do pobliskich Matascalenas i Almonte, gdzie też można szukać miejsc noclegowych. Na kempingu w El Rocio miejsce z namiotem dla jednej osoby kosztuje 53 euro (słownie: pięćdziesiąt trzy euro) za noc. Za to ich sklepik ma ceny podstawowych artykułów więcej niż przyjazne (dla przykładu litr piwa: 1.60 euro)