Salve! Tanim biletom trudno się oprzeć. Nawet jeśli trzeba polecieć do Neapolu.
Człowiek nasłucha się italiańskich piosenek, wyznań romantycznych niemieckich poetów i wyobraża sobie, że rzeczywiście po Neapolu czas umierać. No, nie. Za pierwszym razem myślałem sobie niczym Drupi: Sereno. Czyli spokojnie. Może za drugim razem będzie lepiej. Nie było. Podobnie jak za trzecim i czwartym razem. Bardziej brudnego i pełnego śmieci miasta nie widziałem. Belen w amazońskim Iquitos, favele w Rio czy slumsy Kalkuty jawią się niczym deptak w Ciechocinku. Może dlatego, że przyleciałem ze sterylnie czystego Zadaru? W Neapolu za każdym razem było o wiele brudniej niż w Warszawie po zmianie cen za wywóz śmieci jakiś czas temu. Ale urzędnicy warszawscy się ogarnęli, a tu nadal przepełnione kosze na śmieci. I to mimo nie najniższych opłat. Nawet nocując w prostym hostelu płacimy przynajmniej 1 euro z tego tytułu (wliczone w cenę noclegu) plus 2 euro podatku miejskiego (nie zawsze wliczony, czasem trzeba zapłacić oddzielnie). Dziennie. Zresztą co ja będę klawiaturę strzępił: zobaczcie foty i nie mówcie, że nie ostrzegałem.
Nowy burmistrz miasta pan Manfredi, pełniący urząd od dwóch tygodni, ponoć ma się tym zająć. Ale neapolitańczycy wytykają mu kibicowanie Juventusowi. O tym jak ważna jest tu piłka nożna i Maradona D10S, czyli “bóg” wspominałem w poprzednim ===>wpisie. Paradoksalnie w miarę czysto jest w okolicach portu.
Czyli to nie znienawidzeni przez hotelarzy turyści na statkach wycieczkowych śmiecą. I to nie zagraniczni przybysze bazgrolą po murach. Dla wandali nie ma żadnych świętości. Może jakieś nieliczne kapliczki w podwórkach oparły się patografiiti.
Pobazgrane są kościoły i inne zabytkowe budowle w centrum. Być może sfrustrowane beztalencia neapolitańskie w ten sposób odreagowują brak zdolności. Bo jeśli tylko przekopiemy się przez worki ze śmieciami (dobrze, że nie ma upałów i nie chodzę teraz w sandałach) to znajdziemy perełki dobrze chronione przed debilami mażącymi sprejem gdzie popadnie. Taką chwilą wytchnienia są ogrody przy kościele świętej Klary (Santa Chiara) pachnące cytrynami i ozdobione fantastycznymi kafelkami.
Sporo trzeba odstać w kolejce do kaplicy Sansevero, by podziwiać barokowe rzeźby z Zawoalowanym Chrystusem na czele. Przy dobrej pogodzie wrażenie robi też potężny Wezuwiusz.
Nie mogłem oprzeć się myśli, że wulkan jak się wkurzy to przysypie ten cały bajzel na ulicach popiołem. Wewnętrzne arcydzieła przetrwają, a bałaganu na ulicach i tak nie szkoda. Już kiedyś okolicę spotkał taki los. Pompeje zostały przykryte wulkanicznym pyłem. Człowiek łazi teraz w tych ruinach i tylko wpada do niektórych domów, gdzie zachowały się freski. Znakiem czasu jest to, że już nie ma przy wejściu map papierowych. Kto nie ma książkowego przewodnika to chodzi z lokalną appką, z nosem w telefonie.
Zasięg nie jest najlepszy, więc co chwila lądowałem w okolicy starożytnego lupanaru. Wydawało mi się to chichotem losu, że jednym z najlepiej zachowanych budynków (i dekoracji wewnętrznych) był właśnie zamtuz, ale ponoć ich było w mieście ponad dwa tuziny.
Usługi kosztowały równowartość od 2 do 8 kielichów wina. Wino można było kupić w jeszcze bardziej licznych karczmach, po których zostały bary z miejscami na stongwie. Pompeje były całkiem rozrywkowym miasteczkiem!
Może to i dobrze, że w przedłużony weekend Wszystkich Świętych trudno było o nocleg w Neapolu. Dzięki temu wylądowałem w Sorrento, dzięki któremu moje wyobrażenie o Kampanii (regionie) znacznie się poprawiło. Okazuje się, że może tu być czysto i przyjemnie.
Gdzieś między klifem a portem galeria świetnych fotografii Raffaele Celentano The Italians z widokiem na wulkan. “Spojrzałem jak morze słodko wzdycha” Gdyby była lepsza pogoda to pewnie wybrałbym się do Amalfi i na Capri. Tak, do Sorrento na pewno wrócę!
Saluti!
Ragazzo Mieczysław
Neapol 2 listopada 2021
PS Mimo burdelu na ulicach tanie hostele są czyste. W najbliższym dworca kolejowego Hostelu Mancini z rana gra czasami polskie radio, bo prowadzi go nasza rodaczka. Bliżej portu polecam Hostel of the Sun z fajnym backpackerskim klimatem. Tylko tam trzeba mieć drobne. Winda działa na monety 10 centowe, inaczej czeka nas spacer na 7 piętro. Przed wyjazdem warto kupić ===>Arte Card W zależności od wersji od 2 do 5 pierwszych obiektów jest w cenie takiej karty (plus przejazdy publiczną komunikacją). Same Pompeje to 16 euro, czyli pół ceny najtańszej karty! Z lotniska do centrum (i vice versa) jeździ co kwadrans Alibus za 5 euro. W tej samej cenie od osoby taksówkarze oferują kursy taxi “collectivo”. Ach i jeszcze tytuł: tak Jacek Zwoźniak nazwał pastisz piosenki Drupiego. Są w sumie trzy wersje w tym pastisz pastiszu w wykonaniu EKT Gdynia: Malcziszka z Leningrada 🙂