Ciao a tutti! Wspominałem, że Rzym jest w tym roku mi pisany? I to nie tylko ze względu na Rok Święty.
Zaletą kolejnych odwiedzin w danym miejscu jest to, że nie trzeba się już “spinać” i wystawać w kolejkach do słynnych atrakcji. Bo już się widziało. Przynajmniej raz. I jak załamuje się pogoda, to bez żalu można ominąć takie Schody Hiszpańskie (nb: nadal w remoncie) i zobaczyć jedną czy dwie wystawy. Na Trastevere – po naszemu Zatybrze, ale po italiańsku lepiej brzmi 😉 – przyciągnęła mnie wystawa Patagonica. Czarno-białe fotki robią wrażenie. Czy mają szanse na World Press Photo? Tam chyba obowiązują inne kryteria. Wystawa cieszy się dość dużym powodzeniem. Być może dlatego, że piętro niżej są właśnie foty z WPP. Mam wrażenie, że Włosi lubią fotografię. Kilka fajnych wystaw widziałem w ostatnich latach właśnie w Italii. M.in. w Perugii Umbrię fotografowaną przez Steve’a Mc Curry. To ten od słynnego portretu Afganki dla National Geographic. Tu karykatura (?), którą widziałem w zeszłym roku w Sajgonie. No niestety: włoscy koledzy po fachu nie zostawiają na ikonie fotoreporterów suchej nitki. Całość wywodu znajdziecie tu: http://petapixel.com/2016/05/06/botched-steve-mccurry-print-leads-photoshop-scandal/
Tekst jest po angielsku, ale foty mówią same za siebie. Szkoda. To trochę tak, jakby dawny złoty medalista olimpijski nadal chciał zdobywać laury i się naszprycował. Żeby była jasność: oczywiście używanie fotoshopa uważam za dozwolone (w przeciwieństwie do szprycowania). Mało tego: jeśli jesteś artystą, to wycinaj, rób kolaże etc. Ba! Jak to ładnie ujął w jednej z książek były grafika z polskiej edycji Playboya. “ Każda kobieta może być na rozkładówce. Wystarczy sprawny grafik i dużo pamięci RAM” Ale jak chcesz robić reportaż, to sorry Mc Curry. Nie wycinamy ludzi. Tak jak nie przesuwamy piramid egipskich, żeby zmieściły się na rozkładówce. To pewnie dlatego przy jednym z nagrodzonych zdjęć długo zastanawiałem się, czy autor, Mauricio Lima uchwycił rzeczywiście kilkoro dzieciaków w Amazonii, czy dokleił. Ponieważ kapituła wymaga oryginalnego pliku nagrodzonych zdjęć, więc jest duża szansa, że rzeczywiście zdjęcie jest bez doklejanek. Przy okazji jak zwykle okazało się, że blisko jestem fotograficznego Nobla. Tylko jak zwykle: temat leży na ulicy a człowiek czyli ja, przechodzi obojętnie. Jednym z nagrodzonych zdjęć jest facet obalający bimber klasyczny we flaszce po bimbrze szkockim. Łał. Może następnym razem zrobię kogoś pijącego piwo z gwinta? Paru potencjalnych modeli znajdę. No dobra: trzeba też wymyślić inną lokalizację niż Antarktyda, gdzie Daniel Berehulak zrobił zdjęcie. Nawet jednak kiedy skończą się wystawy czasowe, to warto tam wpaść. Trastevere mimo natłoku turystów w wieczory potrafi być klimatyczne. Stare foty uliczne sprzed niemal pół wieku są tu w ekspozycji stałej. I choć czasem mniej doskonałe, to bardziej prawdziwe. Emilio Gentilini nie usuwał “nie pasujących” mu ludzi w kadrze. Na zachętę kilka moich fot. Kto czuje niedosyt, niech jedzie do Rzymu. Tam i tak prowadzą wszystkie drogi 🙂
Saluti
Mieczysław
Rzym 15 maja 2016
PS Museo di Roma di Trastevere znajduje się w dawnym klasztorze San Egidio, przy placu o tej samej nazwie. Bilety kosztują od 6 do 8.50 euro. Wystawa WPP do 29 maja, Patagonica do 12 czerwca. www.museodiromaintrastevere.it