Hola!
Jadę na północ. Tu północ jest naszym południem. I robi się cieplej. Dlatego jakoś znowu nie doceniłem dobrodziejstw gorących źródeł Entre Rios na granicy Urugwaju i Argentyny. W Tatrach i Alpach, szczególnie zimą po nartach, aż miło się zanurzyć w termalnym basenie. Ale tu? Choć przeklinałem klimatyzację, to gorące powietrze aż mnie wtłoczyło z powrotem do autobusu…
Tak. Wiem, że pisanie w lutym o 40 stopniowych upałach jest denerwujące. Jeszcze bardziej denerwujące jest to co, taka temperatura robi z człowiekiem (i to przy dużej wilgotności). Do tej pory jest mi wstyd. Czuję się jak ostatnia łajza. A nawet “bad-łajza”. Ale przy tej temperaturze naprawdę nie masz wyboru. Trzeba pić co jest schłodzone. Ponoć misjonarze wprowadzili zwyczaj picia yerba-mate żeby odwieść miejscowych od alkoholu. Wtedy jeszcze nie znali “bad-łajzera”. Dlatego yerba (wymia się zierba) mate jest najpopularniejszym napojem w tej części świata. Zierbę siorbią wszyscy. O zierbie wszyscy też już chyba wszystko wiedzą. Nawet moja Ciocia spróbowała napoju papieża Franciszka. Ale jakoś mało popularne jest (szczególnie u nas, tak kochających wszelkiego rodzaju “polonica”) to, że jednym z największych producentów mate są potomkowie polskich emigrantów. 18 lat minęło odkąd pierwszy raz wziąłem do ręki materkę z bombizią, a jakoś mi to umknęło. I rzeczywiście od pierwszego wyjścia z autobusu w Apostoles po pierwszym pytaniu:- Skąd jesteś? Z Polski? Od razu pada stwierdzenie: Odwiedzasz rodzinę?
Do Misiones przyjechali ponad 100 lat temu także Ukraińcy i Niemcy. Tych drugich sporo zawitało do Argentyny także z pół wieku później, ale “ich córki i ich synowie” specjalnie się tym nie chwalą. Ja pojechałem kilkanaście kilometrów od Apostoles do La Cachuera – Tam produkuje się yerba mate Amanda. Jan Szychowski był nie tylko plantatorem, ale i konstruktorem. Krzyż Zaslugi od Składkowskiego, cała strona National Geographic z 1958 roku… Zresztą: wyguglajcie duży zeszłoroczny artykuł w Plusie Minusie. Oglądając małe muzeum czułem dumę nie mniejszą niż po informacji o złotych medalach Stocha i Kowalczyk na igrzyskach olimpijskich. Bo nie pierwszy raz okazuje się, że Polak potrafi jak mu się specjalnie nie przeszkadza. Przy okazji rzuciłem okiem na miejscową gazetę rolniczą. Ubiegły rok był rekordowy jeśli chodzi o spożycie yerba mate. Fajnie przy okazji zobaczyć jak zmieniają się ceny na poszczególnych etapach produkcji. Kilogram świeżych liści 25 centów (USA, przeliczam po kursie realnym, blueczarnorynkowym). Ze 100 kg świeżych liści powstaje 35 kg suszu ( już po jednym dolarze za kilogram). W sklepie za kilogram paczkowanej mate zapłacimy ok 3.5 dolara. Większe paczki jeszcze taniej. W Polsce ostatnio płaciłem 28 złotych za opakowanie półkilogramowe. Wychodzi na to, że przy dozwolonym bagażu rejestrowym z pół ceny biletu lotniczego może się zwrócić :D. Jeśli ktoś dużo mate pija…
A potem przypadkiem poznałem lokalesa, który ożenił się z (pra)wnuczką Szychowskiego. Ale to zupełnie inna historia.
Hasta la vista
Senior Mieczysław
Posadas 13 lutego 2014
P.S. Wstęp do muzeum jest bezpłatny, na miejscu dostaje się mały prezent (nietrudno zgadnąć), a ceny yerby konkurencyjne. Zwiedzanie trwa około godziny. Przejazd “remisem” czyli taksówką od 80 – 100 pesos (7-9 USD) w jedną stronę. Autobusy jeżdżą jedynie w kierunku Azary (ew. trzeba wysiąść na 6-7 km) skąd prowadzi czerwonoziemista, utwardzona, ale nieasfaltowa droga (ok 5 km)