Grűzzi! Dawno nie byłem w Szwajcarii! 😛 Tym razem też krótko, ale nie mniej intensywnie. Od Tirano po Pilatus, od First po Szafuzę.
Wydawać by się mogło, że Szwajcaria mi się opatrzy. Nic bardziej błędnego. Zawsze jest trochę inne światło. Albo jego brak, jak miesiąc temu. Wody w wodospadach mniej lub więcej. No i przede wszystkim teraz musiałem bardziej pilnować czasu. W ogóle widzę, że ostatnio jest go tak mało, że wrzucam same foty. Ale ponoć jedna więcej warta niż 1000 słów 🙂
Sante!
Mieczysław
W drodze z Serolandu do domu
15 czerwca 2025









