Grüzzi! Spieszcie się zwiedzać muzea. Tak szybko je zamykają. Jak Victorinox w Brunnen

Wprawdzie nie jestem w Szwajcarii, ale ponieważ odebrałem z serwisu jeden ze swoich ulubionych scyzoryków, to dwa słowa o słynnym Swiss Army Knife. Tym bardziej, że w tym roku przypada okrągła, 126 🙂 rocznica powstania firmy.
Do Brunnen można z Lucerny dojechać szybko pociągiem, lub majestatycznie stateczkiem po Jeziorze Czterech Kantonów. Ciekawa rzecz: nie byłem jeszcze w miejscu, gdzie Szwajcaria powstała (choć parę razy przybijałem do Rütli), a przez Brunnen przejeżdżałem dość regularnie. Szczerze? Samo miasteczko dość senne, za to Victorinox ma tu flagowy sklep firmowy. Sama fabryka jest w pobliskim Ibach. W Brunnen prócz sklepu była dość interesująca wystawa o historii Victorinoxa.

Łącznie z reklamą jaką zrobił im Mac Gyver, serialowy bohater, który przy pomocy czerwonego noża potrafił rozbroić bombę i zbudować helikopter. Były też historie prawdziwe, jak ta o uratowaniu życia na pokładzie samolotu. W 1990 roku dwóch lekarzy szwajcarskim scyzorykiem dokonało tracheotomii na dławiącym się pacjencie. Gdyby to było po 11 września, pacjent by zmarł, bo nie można już wnosić ostrych rzeczy na pokład. Tzn.: formalnie można mieć scyzoryk z ostrzem do 6 cm. Kilka razy udało mi się z takim mniejszym ostrzem przejść kontrolę. Ale zawsze w końcu trafisz na niedouczonego służbistę (któremu w dodatku spodoba się czerwony gadżet). Trudno się kłócić o Konwencję Warszawską, gdy zaraz zamkną ci bramkę samolotu.
Mini muzeum w Brunnen już nie istnieje. Nie wiem czy coś otworzą. Po przebudowie sklepu na szczęście nadal w sklepie flagowym można złożyć swój własny scyzoryk, w dwóch najbardziej podstawowych i popularnych wersjach. Widziałem tam prawdziwych fanatyków. Rodziny, które od małego pielęgnują tradycję. Żeby swojego pierwszego “Spartana” złożyć samemu. Gdybym nie miał swoich ulubionych noży, to pewnie bym się skusił.

Od ponad 14 lat służy mi to model Travel Lite, prezent od Przyjaciół. Nie leżał w szafie, więc trochę się zniszczył. Dość powiedzieć, że komorę baterii do wysokościomierza zaklejałem srebrną taśmą niczym Mac Gyver. W serwisie w Ibach chcieli nawet to zreperować, ale nie wysyłają paczek za granicę. Na szczęście mają serwis w Polsce. Trochę czekałem, bo jednak mój scyzoryk – tym razem beze mnie – poleciał do Szwajcarii. Dobrze, że dostałem zwrotne okładki, bo chyba bym go nie poznał. Wygląda jak nowy! Wymienili chyba z połowę ostrzy. I to wszystko w cenie 55 zł!
Zdravim!
Swiss Mieczysław Knive 🙂
PS. Wpis jest niesponsorowany. Prawdę mówiąc to kupiłem w swoim życiu tyle Victorinoxów, że sam jestem sponsorem firmy 😛 Ale mam też Leathermanna. W czasie serwisu był podstawowym nożem. Trolling lever master: Leathermann czasie pikniku w Brunnen 😀

Piknik nad Jeziorem Czterech Kantonów, Brunnen, Szwajcaria

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *