Bom dia! Do odwiedzenia Portugalii nigdy nie trzeba mnie namawiać. Tym bardziej jeśli to sama Portugalia mnie zaprasza.
Ok, nie cała, tylko tym razem Centro Portugal. Pod tym pojęciem kryje się wszystko, albo prawie wszystko od Porto po Lizbonę. Tym razem tylko po zmroku widziałem jedynie ujście Douro i oświetlone stare miasto Porto i Vila Nova de Gaia. Szczęśliwie też w programie ominęliśmy sporo miejsc z głównej trasy wiodącej łączącej dwa największe miasta Portugalii. Dotarliśmy tam, gdzie trudno jest dotrzeć komunikacją publiczną. Albo jest symboliczna, albo właśnie kończą układać tory. A nawet jak skończą układać linię kolejową, to nie wiem czy stać by mnie było na zatrzymanie się na noc w Santar.

To wieś – ogród. A właściwie pięć różnych ogrodów między którymi przechodzi się niczym w jakimś bajkowym labiryncie. Jest tylko jeden luksusowy hotel, Valverde SPA, przerobiony z bodaj XVIII wiecznej rezydencji. I dwa całe domy do wynajęcia. Turyści są tam rzadkością. Koledzy, którzy poszli do lokalnego gieesu, szczęśliwie mieli jakieś resztki gotówki, bo kartą nie mogli zapłacić. Zresztą musieli użyć całej gamy mimiki i gestów, bo pani sprzedawczyni mówiła tylko po portugalsku. W barze, gdzie ja trafiłem można było dogadać się po angielsku. Ale też byłem na tyle niespodziewanym gościem, że dostałem drugie piwo gratis. Nie zdążyłem się nawet zrewanżować, bo już wyjeżdżaliśmy do jakiejś wypasionej knajpy. Normalnie pewnie bym został w tej kanciapie, gdzie dwóch takich jak ja robiło już tłok, ale że wyjątkowo sympatyczna grupa koleżanek (i kolegów) po fachu się trafiła więc rzekłem tylko obrigado i pobiegłem do busa.
W ogóle wyjazd absolutnie na luzie. Głównie dlatego, że wiedziałem, że mam już niezłe foty z tego rejonu i zupełnie nie stresowała mnie pogoda. Powinienem za to wziąć wysokie buty. Przez niskie woda wlewała się z góry. Czasem tak jest, jak uderzy niż azorski (też Portugalia). Fale w Nazare przekraczały 4-5 metrów, aż dziwne, że nie było chętnych surferów.

Na szczęście w knajpach i piwnicach winnych nie padało. I czasami błyskało słońce, jak w Caminhos Cruzados czy Tabodaella. W tej ostatniej pierwszy raz miałem okazję zobaczyć dąb korkowy.

Ech, dwadzieścia lat jeżdżę do Portugalii a nie miałem okazji dotknąć prawdziwej kory korkowej. Przy okazji odwieczne pytanie czy dobre wino powinno być korkowane czy zakręcane. I jak mówią miejscowi winiarze: nawet dobre wino może być zakręcane jeśli jest przeznaczone do natychmiastowego (powiedzmy w ciągu roku – dwóch) spożycia. Jeżeli to wino z gatunku, że musi leżakować, to lepiej dać ten naturalny korek, który działa prawie jak goretex. Powietrze przepuszcza, ale jest winoszczelny. W sumie zastanawiałem się czy nie kupić z tego korka butów. Bo z korka, narodowego drzewa Portugalii jest tu robione wszystko. Torebki, buty, czapki, portfele… no i oczywiście korki. Takie ozdobne to chyba najgorszy prezent jaki można przywieźć. Ja w każdym razie nie mam takich znajomych, którzy otwierając butelkę wina zostawiają ją na następne dni.
Wina opił… zdegustowałem dużo. Kiedy dojechaliśmy do morza, a Portugalczycy na Atlantyk mówią morze, był też czas na zdegustowanie tegoż Atlantyku owoców. I na targu w Foz do Arehlo odważyłem się, z pomocą przewodniczki Małgorzaty Kawiak, spróbować palców Lucyfera.

Tak nazywane są popularnie pąkle kaczenice, czyli po portugalsku percebes. Rzeczywiście wyglądaja niewyględnie. Glut wykręcany z czegoś co przypomina pazury diabła. Ale zaskakująco dobre! No i nie są to tanie rzeczy. Nie można tego – póki co – wyhodować. Kilogram kosztuje 25 euro. Ale wystarczy 20 deko, żeby posmakować. Do wina pasują idealnie!
O Portugalii pewnie jeszcze uda się gdzieś napisać do papierowych wydań gazet. Tymczasem runął mój misterny plan ruszenia na nocne zwiedzanie Alfamy. Artysta odwołał koncert w niewielkim klubie, który odkryłem ostatnim razem. I zaczęło mżyć. Ech, człowieka ogarnia saudade, czyli portugalska nostalgia… ale przynajmniej mam czas przed porannym samolotem TAP-u na te kilka słów.
Saude!
Mieczysław
Centro Portugal, Lotnisko w Lizbonie
30 października zaraz po północy 2023
PS A poniżej fotki, które potwierdzają, że nie jest tu zawsze taka paskudna pogoda o tej porze roku

