Gruss Gott! Znowu wylądowałem w Szwajcarii. Ale pierwszy raz w Bazylei.
To znaczy pierwszy raz na lotnisku w Bazylei dokąd z Warszawy lata „różowa landrynka” Wizzaira. Stąd już tylko godzina drogi do Lucerny. Jeśli chodzi o miasta, to jest jedno z najbardziej uroczych i kompaktowych miast helweckich. No i w tej okolicy ( w przybliżeniu) w ogóle powstała Konfederacja Szwajcarska. Ale tym razem pobyt był krótki. Nawet nie widziałem miasta za dnia, bo jednak trzeba ruszać czym prędzej w góry. Za to macie kilka fotografii z festiwalu światła. Od światła – czy też latarni – pochodzi nazwa Lucerny. Także: Więcej światła! Jak rzekomo powiedział Goethe.
Prosit!
Oświecony Mieczysław
Lucerna, 19 stycznia 2020