Merheba! Dziś o nomadach mówi się częściej w kontekście zdalnej pracy elektronicznej. Ale nomadzi nadal istnieją i mają swoje igrzyska. Już czwarte Nomad Games odbywają się nad Jeziorem Iznik w Turcji

Kilku przyjaciół i znajomych miało okazję odwiedzić tę imprezę kiedy jeszcze odbywała się w Kirgizji. Trochę żałuję, że nie dotarłem na poprzednie jej edycje, ale skoro przeniesiono organizację do Turcji, to żal było nie skorzystać z okazji. Prawdę mówiąc wydaje się, że skoro są to tylko dwie godziny lotu powinno być taniej. No nie jest. Szczęśliwie są Przyjaciele z niewykorzystanymi milami lotniczymi 🙂 Ale Stambuł to dopiero pierwszy przystanek. Dworzec autobusowy, chyba największy na świecie, a na pewno największy jaki widziałem. Z półtorej setki stanowisk można odjechać do połowy Europy i ćwierci Azji. Sam kiedyś jechałem z niego do Aleppo. Ale do Iznik? Chłopie, po co tam jedziesz? Nie ma żadnego autobusu. Trzeba jechać do Bursy, a tam łapać minibusy. Nie była to najkrótsza trasa. Jechaliśmy ruchem konika szachowego: zamiast 150 km zrobiłem prawie trzysta. Już powoli traciłem nadzieję, że ta impreza w ogóle się odbywa. Jeżeli coś można pijarowo zepsuć, to na szkoleniach prasowych może być to klasyczny przykład. Na szczęście w Bursie spotkałem trójkę fantastycznych młodych ludzi. Ja od razu wiedziałem że jadą na Igrzyska Nomadów. Zdradziły ich łuki i kołczany ze strzałami. W jaki sposób w klasycznym czikenbusie oni domyślili się, że jedziemy w jednym kierunku? Nie wiem 🙂 Ale taksówkę do miejsca imprezy wzięliśmy razem. Swoją drogą, poza oficjelami, zwykli Turcy okazują są bardzo gościnni i pomocni. Nie zliczę herbat i kaw którymi mnie poczęstowano.

Turecka łuczniczka Hava w tradycyjnym stroju
Hava (mam nadzieję, że dobrze napisałem) jest na plakatach reklamowych tradycyjnych sportów.

Na polu namiotowym nas rozdzielili. Osobne miejsca dla kobiet, rodzin i mężczyzn. Zawodnicy którzy startują mieli nieformalne kontrole czy przypadkiem nie ma na kwaterach koedukacji. A że zakwaterowali ich w kontenerach mieszkalnych to im nie zazdroszczę. Wolę swój namiot, choć w nim z definicji trudno o koedukację 😛
Pierwszy szok organizacyjny minął. Trochę przestałem się dziwić pijarowej katastrofie, skoro dzień przed otwarciem kończyli jeszcze parkingi, rozwijali trawniki, a tam gdzie nie mogli to malowali trawę na zielono 😛 Niestety nie uwzględniłem czynnika oficjalnego. Na otwarciu pojawił się sam prezydent Erdogan. Ilość (niepoliczalna) policji oraz służb specjalnych była niesamowita. Tureckie borowiki przyczepiły się do mojego scyzoryka szwajcarskiego. Kurde! Obok były stoiska z tasakami, nożami, prawie maczetami.

Tradycyjne noże Dayi

Pełno strzał i łuków a oni mają pretensje do małego “szwajcara”. Najgorzej, że biuro prasowe było poza terenem imprezy. Wyjść wyszedłem, ale musiałem kombinować jak wrócić nie wyrzucając noży (bo przecież jeszcze Leatherman przy pasie). Jak się okazało cała eskapada była bez sensu, bo zawieszki akredytacyjnej nie dostałem mimo zgłoszenia i prób kontaktu z turecka ambasadą na długo przed wyjazdem. Ambasada jak to ambasada. Dyplomaci. Dyplomata jak mówi żebyś sp….dalał to jeszcze się cieszysz na podróż. Jak ja się cieszyłem!!! A tu: nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi? Nic to. Dobrze, że wypatrzyłem luki w systemie ochrony i wróciłem do centrum wydarzeń
W tym czasie szczere pole zaatakowały tłumy odwiedzających! Wycieczki szkolne, rodziny, emeryci. Przyjechali autobusami z całej regionu, czasem nawet po kilka godzin, bo przecież w okolicy są dwa hotele na krzyż (czy raczej półksiężyc). Dobrze, że mam swój zestaw biwakowy. Do stoisk z jedzeniem nie sposób się dostać, a gdyby nawet, to trudno o miejsce przy stołach, a tych naprawdę przygotowano wiele. Pojawiły się głosy, że przewinęło się tu ponad 10 000 ludzi. Myślę, że było więcej. O dziwo większość z miejscowych niemal zupełnie nie jest zainteresowana oryginalnymi, środkowoazjatyckimi konkurencjami. Dla mnie lepiej. Z opóźnieniem, bo z opóźnieniem rozpoczęły się zawody. Poniżej kilka zdjęć z konkurencji łuczników konnych. Tu mamy naszych troje reprezentantów. Rozpoznacie ich po tradycyjnych strojach. Trzymajcie za nich kciuki!
Nomada Mieczysław
Iznik 30 września 2022
PS Rano zniknęły lotniskowe bramki, wyjechali oficjele więc zrobiło się o wiele przyjemniej.

Strzelanie do celu w górze i przelatująca eskadra samolotów f16
Łuczniczki w strojach ludowych Azji Środkowej
Łucznik konny

Podobne wpisy

2 komentarze

  1. Dziękujemy za spotkanie. Super jest spotkać w Turcji Polaka, fotografa, kompana przy ognisku i jak się okazuje (po ponad miesiącu) prawie sąsiada. :)) Kleszczele!!

    1. To ja się cieszę! I mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy albo w drodze albo po sąsiedzku 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *