Cześć! Góry się nie zmieniają, ale otoczenie wokół nich – i owszem. Dziś nadaję spod Babiej Góry.

-Lało dziś w nocy Pani Gaździno.
-Lało jak lało, ale ruchało. – odpowiedziała moja gospodyni.
– To chyba w pokoju obok chciałem dodać, zanim się zorientowałem, że chodziło jej o grzmoty i błyskawice. Rzeczywiście nad Babią Górą grzmiało w nocy mocno. Pogoda tu bywa zmienna. Babia Góra – albo Diablak – albo Kapryśnica – to jedno z najbardziej zmiennych pogodowo miejsc w okolicy. Zaryzykowałem i uwierzyłem prognozie pogody. Do 12.30 miało nie padać. Zabrakło mi dziesięciu minut, żeby dojść zupełnie na sucho do schroniska, ale nie narzekam. Jakbym był Malkontentem to bym narzekał, że herbata kosztuje tu 5 zł. Tak jak narzekali podsłuchani turyści. “Za nasze wybudowali – to skandal”. Rzeczywiście stosunek ceny herbaty (5 zł za 180 ml) do piwa (8 zł za 500 ml) sprawia, że oszczędny turysta nie będzie pił czaju. Pół lita herbaty (ok, z cytryną) wychodzi coś około 13.88 złotego. Toż nawet warszawscy hipstersi za piwo płacą mniej. Ale nie jest tak źle. Bo nadal można dostać tu wrzątek. I to za darmo. Czyli pod tym względem nie zmieniło się od czasu gdy byłem tu ze dwadzieścia lat temu. Prawdę mówiąc nie pamiętam starego schroniska na Markowych Szczawinach. Teraz wszystko pachnie nowością. Bo wybudowali i “za nasze” i za dotacje unijne. Na każdej toalecie i pisuarze naklejka o wsparciu z UE. Jakby co najmniej Guy strząsał ostatnią kroplę a Junckers z Schultzem podcierali każde cztery litery. Jednak największe zaskoczenie to tzw. życie schroniskowe. Jestem tu w weekend, w wakacje ale mimo to się zdziwiłem, że już przed pierwszą po południu jedyne miejsce wolne to tzw gleba. Luz, nie na jednej glebie spałem i nie na jednej się jeszcze prześpię. Czekam na przejaśnienie. Bo mimo wszystko warto wejść na Babią Górę. I jeszcze coś zobaczyć, a nie tylko brodzić w chmurach. Tymczasem podziwiam brodzący w deszczu lud defilujący. Generalnie większość odrobiła lekcje i idzie nieźle obuta. Ale obok salomonów, boreali i innych northfaców nagle pojawiają się a to różowe baletki, a to szpilki a nawet czarne lakierki. Schronisko na Markowych Szczawinach pod Babią Górą leży na circa 1200 nad poziomem morza. Choroba wysokościowa mi nie grozi więc nie mam zwidów. Trudno też oczekiwać by ktoś tu dygnął w czółenkach. To niestety kolejny znak czasu. Kiedyś w schronisku można było się spodziewać gitary (przynajmniej jednej) i melodii typu “nie wiem po co lubię chodzić ciemną nocą”, “dym jałowca łzy wyciska, mgła się coraz wyżej wznosi”, “każda twarz się uniesieniem płoni, każdy laskę krzepko dzierży w dłoni…” A teraz zgrupowanie wysokościowe (circa 1200) zrobił sobie obóz bachatowo-salsowy. Dla początkujących. No i wszyscy gracze w remika, makao i czy innego chińczyka – oraz innych gier schroniskowych – ewakuowali się w inne rejony hotelu górskiego. Mimo zachęt ze strony prowadzących. Inna rzecz, że – jak to początkujący – wszystko tańczyli pod dyktando i na hasło instruktorów. Towarzystwo poczuło się pewnie dopiero przy: “ przez Twe oczy zielone, zielone, oszalaaaałem!” No cóż… Lepszą playlistę latino mam w swoim odtwarzaczu. I mimo tego, że akurat klimat salsowy jest mi bliski, i grupa nawet w ciągu dnia weszła na Diablak, to się zastanawiam czy rzeczywiście w schroniskach górskich (nawet na 1200 metrów) powinno się przyjmować grupy. Naszło mnie to gdy się przeciskałem między schodami starając się nie nadepnąć na przepuklinę żadnemu z innych współspaczy. Podczas gdy grupa (to specyfika grupy niestety) łomotała drzwiami do wczesnych godzin rannych. No, ale może narzekam. Na szczęście nadal na Markowych Szczawinach można liczyć na kawałek podłogi. W alpejskich schroniskach dwa razy odesłano mnie z kwitkiem. Pomimo wieczornej pory i znacznie wyższych wysokości. I to powyżej bezpiecznej granicy lasu.
Zdravim
Mieczysław
Markowe Szczawiny 10 lipca 2016
PS i tylko gwoli przypomnienia: Zółty szlak Perć Akademików (1.5 h ze schroniska) jest tylko podejściowy. Kilka klamerek i łańcuchów nie powinno stanowić problemu przy podejściu, ale przy zejściu nie jest już tak łatwo (trudniej zobaczyć stopnie). Nocleg w schronisku od 31 do 52 zł od osoby. Gleba (dla pierwszych czterech osób gleba na łóżku 😉 24 złote.
zawoja_234_blg

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *