Hola! Znów wylądowałem na Teneryfie. Tym razem nie miałem tyle szczęścia do pogody, ale największa kanaryjska wyspa jest zawsze piękna.
Ech! Mawiają, że wyspa wiecznej wiosny, ale jak patrzę na tę wiosnę u nas to szału nie ma. I tu wiosna podobna do tej polskiej. Od wtorku, przynajmniej na północy wyspy pogoda bardzo zmienna. To znaczy cały czas chmury a nie znalazłem żadnego serwisu pogodowego, który by radził sobie ze zmiennymi warunkami. Trafiłem tu nawet na deszcz. Oczywiście żadnej kurtki nie wyjąłem bo przy temperaturach powyżej dwudziestu stopni taki deszczyk może być nawet przyjemny. Poza tym trochę głupio jak obok Anglicy chodzą rozgogoleni. A poza tym akurat siedziałem w autobusie.
O właśnie! Autobusy. Przeczytałem jakąś książkę w której Angol przez kilka akapitów opowiada wstrząsające historie dotarcia na peron na jednej z paryskich stacji kolejowych. To wrzucę kilka zdań na temat podróżowania po Teneryfie. Tym bardziej, że kto się wybiera tu na wczasy na majówkę i wakacje może się zdziwić. Ponoć wyprzedanych jest 90 procent miejsc w hotelach i tyle samo porezerwowanych aut. Przerwanie łańcucha dostaw z Azji sprawiło, że fizycznie brak samochodów więc i ceny wynajmu mogą iść w górę. Teraz wychodzi ok 30 euro na dzień, ale w razie czego są autobusy. I jeżdżą rzeczywiście często: na głównych trasach nawet co pół godziny. Jeżdża też szybko. Kto ma problem z chorobą lokomocyjną, lepiej niech usiądzie z przodu. Pomóc nie pomoże, ale kierowca szybciej otworzy drzwi jak zobaczy gdy ktoś zielenieje na twarzy. Zawsze też obowiązkowa jak dotąd w środkach komunikacji maseczka może pomóc przetrzymać pierwszy atak. Ale poza tym luz. Jedyny problem to ten, że chociaż formalnie przystanki autobusowe mają nazwy, o których informacje wyświetlane są na tablicach informacyjnych, to już na samych przystankach tych napisów brakuje. Co najwyżej numer, o ile nie został zdrapany. Na szczęście zwykle nie brakuje kodu QR. Skanując go pojawiają się informacje o czasie przyjazdu następnego busa. Na jednym z placów z zegarkiem w ręku dokończyłem piwo a guagua – czyli bus w języku guanczów – podjechał na życzenie. Był prawie jak prywatny turystyczny: niewiele osób na pokładzie. Bo obsługiwał też wszystkie wioski dookoła, więc miałem prawdziwie krajoznawczą wycieczkę. Dwa razy dłuższą niż normalnie niż ten który przyjechałby pięć minut później. Nieliczne osoby robiły mi zdjęcia wchodząc do autobusu. Chwilę mi zajęło zanim się zorientowałem, że nie ja jestem atrakcją dla miejscowych, tylko korzystają oni z aplikacji i kasują bilet skanując kod QR który miałem przed sobą…
Ale fajnie, że wróciło wszystko do normy. Jeszcze w zeszłym roku nie kursowały np autobusy pod El Teide. Teraz nie dość, że tam dojedziemy z dwóch stron (Los Cristianos/Adeje i Santa Cruz) to jeszcze pomiędzy głównymi atrakcjami znowu jeżdżą autobusy, więc można planować wycieczki piesze nie martwiąc się pozostawionym samochodem (który i tak może być ciężko wypożyczyć).
Chmury w górach to nie problem: po prostu jeździłem sobie po wybrzeżu, głównie tym razem skupiając się na północy Teneryfy. Ale na ostatnią noc zjechałem na południe, bliżej lotniska. Za każdym razem fascynuje mnie ta brytyjska enklawa wypoczynku. Brytyjska, bo nie tylko Anglicy. Ale także Szkoci. W sobotnie popołudnie trafiłem nawet do Ibrox Bar. Nietrudno go było znaleźć bo kibicowski śpiew zagłuszał nawet fale Atlantyku.
Aż korciło mnie, żeby zakrzyknąć Artur! Boruc! Ale powstrzymałem się, bo pewnie nie zdążyłbym na samolot. Z kibicami Glasgow Rangers były bramkarz reprezentacji i Celtics zawsze miał na pieńku.
Salud! A raczej cheers!
Kanaryjski Mieczysław
Adeje 23 kwietnia 2022
PS Od czasu do czasu jakieś słońce jednak błysnęło więc kilka zdjęć na zachętę do odwiedzenia Teneryfy. A poniżej info o biletach.
Za przejazdy najwygodniej płacić kartami Ten+ (karta kosztuje2 euro i dzięki niej mniej płacimy za poszczególne przejazdy) na których deponujemy pieniądze lub wykupujemy bilet okresowy. Dzienny (24 h od skasowania) kosztuje 10 euro. (nie powinienem tego pisać, ale tyle samo kosztował mnie lot tutaj 🙂 ) 7 dniowy bilet autobusowy: 50 euro. Najdroższy przejazd to bodaj lotnisko południowe do Santa Cruz (9,9 euro) Pod Teide z Los Cristianos/Adeje ok 6 euro, z Santa Cruz 4 euro. Autobusy po Parku Teide 2.10 euro za przejazd. Więcej info na stronie ===>autobusów Titsa
Salud!