Ahoj! Czy może raczej z hiszpańska hola? Bo zacząłem od ośrodka narciarskiego Kubinska Hol’a. To stacja narciarska na słowackiej Orawie.

Show More Show Less

Muszę przyznać, że Słowacy nie muszą mnie specjalnie namawiać do odwiedzenia ich kraju. Nawet jeśli dostaję zaproszenie w ostatniej chwili to nie ma takich spotkań i terminów, których nie można przełożyć. No chyba, że byłbym już w innych górach. I kiedyś pewnie bym kręcił nosem, że mały – jak na Słowację – ośrodek.

Kubinska Hola, narciarze i skiturowcy

14 km to wprawdzie więcej niż na Jaworzynie Krynickiej, ale na początek sezonu narciarskiego jak znalazł. Bo możesz jeździć latem na rowerze, grać w koszykówkę czy zimą ćwiczyć na lodowisku Stegny. Na nartach nieco inne mięśnie wchodzą w grę. Tym bardziej, że sypnęło śniegiem na całego. Prawdziwy ,,snow pow(d)er”. Fachowcy z wypożyczalni od razu dali mi szersze narty. Były też dłuższe. Gdyby nie taliowanie, to bym pomyślał, że chcą mnie wysłać na skocznię. Ale i tak walka ze świeżym śniegiem była nierówna. Zmęczyłem się szybko, także dlatego, że kolej krzesełkowa była zdecydowanie wolniejsza od orczyków, więc raczej korzystałem z tych drugich. No i cały czas padał śnieg. Franz Klammer z którym kiedyś miałem okazję jechać – na jednym krześle, w górę, w dół widziałem tylko jego plecy – mawiał w takich okazjach: ,,kajne szwung” i schodził do baru. Tak więc dość szybko się zmęczyłem, ale największą stratą był brak widoków. Kubinska Hol’a to ponoć jedyne miejsce, z którego widać wszystkie słowackie góry. Od Tatr po Fatrę. Teraz na moment błysnęło słońce. Na tyle, żeby znaleźć drogę do baru (zgodnie z radą mistrza narciarstwa). Koleżanka bardziej obyta z włoskimi cenami stwierdziła, że bombardino tu dwa razy tańsze niż w Italii. Ja zostałem przy tradycyjnym piwie.


A innym pozytywem szybszego zejścia było to, że przejeżdżając przez Dolny Kubin, nareszcie miałem czas obejrzeć słynny z piosenki ,,Orawa, Orawa” most drewniany ,,któryndy chodzali Orawcy do prawa”. Bo zawsze było coś po drodze bardziej efektownego. A to skansen w Zubercu, a to Orawski Zamek a to termy w Orawicach…
No i był czas dłużej się wygrzać w saunach Oravskeho Haju [nie przestawcie samogłosek 🙂 ] Zawsze wtedy mam w głowie kołaczą mi pytania, zwykle zadawane przez nienarciarzy:

,,- No, ale po nartach co tam robić?”

Po całym dniu na nartach, to o ile nie jesteś mistrzynią Petrą Vlhovą, to jedynym marzeniem jest dojście na kolację i – ewentualnie – do basenu czy sauny. Żeby się zregenerować.

kulig w ośrodku Oravsky Haj

W Oravskim Haju ( uwaga na autokorektę) można jeszcze pojeździć saniami. Jest tu zresztą całkiem miłe stadko koni kabardyńskich. To rasa kaukaska, która uwielbia takie warunki jak teraz mieliśmy.

Nie straszny im ani mróz, śnieg i wiatr. Jakoś tak mi się skojarzyli ze skiturowcami, których na Orawie jest też sporo. Kiedy następnego dnia jeździliśmy w ośrodku Rohacze gwiździło tak, że człowiek doceniał podgrzewaną kanapę i osłonę na kolejce. A oni zasuwali pod Salatyński Wierch. Kilka razy miałem przyjemność być w takim ,,Komandzie Foki” więc podziwiałem podwójnie. Komu znudzi się tych kilka kilometrów tras, może przypiąć foki (teraz sztuczne, nie ze skór tych zwierząt) i spróbować ścigać się z wyciągami. W Kubińskiej skiturowcy byli chyba szybsi niż kolejka; w Rohaczach raczej nie. Mam tylko nadzieję, że większość skiturowców nie wychodziła powyżej górnej granicy lasu. Ogłoszono 3 stopień zagrożenia lawinowego. Zresztą wiało tak, że czasem trudno było zjechać nawet czarną trasą. Przy jeździe pod wiatr nawet ja przeczyłem prawom grawitacji: po prostu mnie zatrzymywało. Czasem miałem wrażenie, że nie tyle jadę slalomem, co halsuję. Ale na tak fajnej trasie to była czysta frajda i te odczuwalne minus 10 tylko zwiększało endorfiny. No i to chyba ostatni narciarski ośrodek w Tatrach, w którym miałem przyjemność jeździć. Mam wrażenie, że tu jeszcze wrócę.
Na zdravicko!
Halsujący Mieczysław
Oravsky Haj 18 stycznia 2024
PS I jeszcze kilka info praktycznych. O rodzajach i dokładnych cenach karnetów to poczytacie sobie na stronach Kubinskej Holi i Ski Rohacze Spalena. Dzienny kosztuje 37 euro, skiturowcy idący nartostradą płacą 5 euro. Przykładowe menu znajdziecie na foto poniżej. Porcje są słuszne.

Uwaga przy zakupach w Tesco. Wiele cen (także produktów pierwszej potrzeby jak piwo czy czekolada studencka) dla posiadaczy karty klubowej tej sieci jest zdecydowanie niższa. Nie wiem czy działa tu nasza (ktoś jeszcze ma?) z czasów gdy byli jeszcze w Polsce. Warto albo się zarejestrować, albo poprosić w pensjonacie/hotelu o przesłanie skanu ich karty. Ja przy rachunku 32 euro zapłaciłem o 8 mniej. To kilkanaście opakowań ,,lentilków” Albo dwa sześciopaki Kelta. Na Słowacji kaucja (0.15 euro) obejmuje zarówno butelki po piwie jak i puszki

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *