Ponoć nic nie dzieje się przypadkiem. Ale naprawdę nie planowałem udziału w nepalskim weselu.
Wesele to może za dużo powiedziane. Przyjęcie weselne. Dobrze, że świeżo z pralni odebrałem mój wyjściowy strój. Sandał taneczny też był w pogotowiu, ale się nie przydał. Ta skromna, ale bardzo miła uroczystość miała miejsce w świątyni Bijeshwori w Katmandu. Gdy tylko wszedłem od razu dostałem talerz do ręki. Z wrażenia zapomniałem umyć łapki, ale z pomocą przyszedł starosta (?) weselny.
-Napijesz się wina?
-Nie wiem, czy mogę. – Krygowałem się, bo choć to nie moja religia, ale byliśmy w świątyni.
-Prowadzisz motor?
-Nie.
-To możesz!
No i muszę przyznać, że dezynfekcja zewnętrzna nie była potrzebna. Wino miało moc dobrze ponad 50 volt. Więc zdrowie Młodej Pary Sunity i Bikesha Maharjanów wzniosłem zacnym bimberkiem!
pozdrawiam
Weselnik Mieczysław
Katmandu, 18 października 2018
choć według lokalnego kalendarza jest już 2072…