Szczęść Boże! To tradycyjne powitanie górników, bo znowu wylądowałem na Śląsku. Tym razem po polskiej stronie, w Zabrzu.
Ech, człowiek z wiekiem dostaje adekwatne zaproszenia. Były już sanatoria, teraz Spotkania z Zabytkami. Ale akurat zaproszeniu NIKZ do Zabrza nie mogłem odmówić. Pamiętam jak kilka (naście) lat temu robiłem tam materiał dla jakiegoś pisma i wydawca zakwestionował błyskotliwe moim zdaniem 🙂 stwierdzenie, że tu nawet pociągi jeżdżące po Górnym Śląsku nadają się do muzeum. Teraz dojechaliśmy autostradą, więc nie wiem jaki jest stan taboru. Tramwaje i autobusy, które widziałem po drodze raczej nie były muzealne. Nie przetestowałem też miejskiego roweru, ale widziałem stoiska z żółtymi jak nowojorskie taksówki welocypedami. Po częściach oficjalnych rozpoczęło się zwiedzanie zabytków techniki. Tak jak tydzień temu w Ostrawie: jest coś fascynującego w starych fabrykach. Kiedy za pierwszym razem byłem w Sztolni Królowa Luiza, to do zaoferowania miała ,,jedynie” najstarszą w Europie wielką maszynę parową. Teraz ta maszyna wyglądała chyba nawet lepiej.
Ale to co się zmieniło przez te lata, to otwarcie trasy podziemnej. Otwartej dzięki działaniu grupy wariatów. W oficjalnym komunikacie napisałem zapaleńców, ale wariaci lepiej oddają sposób ich działania. Lubię takich, którzy nie wiedzą, że się nie da – jak śpiewał Mistrz Młynarski. Odkopali zasypane/zamulone sztolnie. Gdyby ustawić taczki z mułem jedna za drugą to doszlibyśmy aż na Hel. Spacer podziemny to przynajmniej półtorej godziny łażenia i duży fragment jest dostępny dla ludzi na wózkach. Same korytarze, jak to korytarze; za to dobry przewodnik opowiada sporo fajnych historii związanych z górnictwem czy walką z czterema żywiołami. To dlatego każdy się wita tradycyjnym Szczęść Boże. Kilkaset metrów pod ziemią poziom ateizmu gwałtownie spada. W Sztolni Królowa Luiza tak głęboko nie schodzimy (jak w pobliskiej Kopalni Guido).
Za to na koniec mamy półgodzinną przejażdżkę barką używaną niegdyś do transportu węgla. I podziemnym kanałem wypływamy w porcie w środku miasta. Dlatego chyba lepiej jest zaczynać w strefie Carnall, tam gdzie maszyna parowa, bo przyznam, że nawet jak człowiek wie, to wypłynięcie spod ziemi do centrum miasta jest zaskakujące. I słońce razi nawet w pochmurny dzień.
Szczęść Boże w górę!
Mieczysław
Zabrze 28 maja 2024
PS. Prócz podziemnych tras warto spojrzeć na Górny Śląsk z góry. Wieża Ciśnień przy Zamoyskiego ma taras widokowy a także CARBONEUM. Czyli wszystko co warto wiedzieć o węglu. Dzięki czemu można potem ukochanej kupić serduszko z węgla i wmawiać, że to diament. Tylko w nieco innej postaci. 😀