Gruss Got! Znowu jestem w Alpach. Sezon narciarski kończę w austriackim Hinterstoden.

Tak, wiem. Na nizinach utopiono Marzennę 😛 i wszyscy czekają na lato. Ale w Alpach leżą jeszcze ponad dwa metry śniegu. OK. Leżą powyżej 1500 m npm. Więc niżej, jak w Hinterstoden można pójść do gieesu w klapkach. Zwłaszcza, że akurat jest promocja i piwo można kupić z 25 procentowa zniżką. Przypadek? Nie sądzę.

Przypadkiem 😛 (choć with a big help of my friend, że strawestuję Joe Cockera) też trafiłem tu na imprezę po raz pierwszy organizowaną przez miejscowych winiarzy (sic!) i restauracje. Nazywa się to Genussgipfeln. I jest skrzyżowaniem apres ski z imprezą na orientację/poszukiwaniem skarbów. Między 10 a 16.30 trzeba było odnaleźć sześć miejsc w ośrodku narciarskim. Jak w zawodach na orientację: trzeba podbić bilet/kartę startową. Za to skarb czy nagroda jest natychmiastowa. Możemy od razu zdegustować wyroby miejscowych winiarzy. Cwajgelty, grunerweltlinery czy muskaty lały się do kielichów w porcjach na tyle dużych, żeby poczuć smak, ale jednocześnie na tyle małych, żeby dalej ruszyć na zjazdówkach. Dobrze, że naturalnym ruchem przy narciarstwie alpejskim jest slalom 🙂 I przypomniało mi się motto – powtórzę się – Bargiela (cyt.: za Krzysztof Burnetko): pług też jest techniką narciarską. Szczęśliwie w każdym z miejsc prócz wina było też coś na ząb. Trochę tak jak tapas na Półwyspie Iberyjskim. I żadne tam pospolite 🙂 winersznycle. Powinienem być może zacząć od pestek dyni (i oleju dyniowego), ale starterem był pyszny ser. Jednak absolutnym hitem była grilowana wołowina i pieczony prosiaczek.

Jeśli będziecie kiedyś w tej okolicy koniecznie spróbujcie wyrobów Grilly i Cult Beef. Warte każdych pieniędzy. A do tego pogoda narciarsko doprawdy wymarzona. Słońce, słońce i jeszcze raz słońce. Mimo kremów pe-sun moja twarz zaczęła przypominać kolorem coś pośredniego między pieczonym prosiaczkiem a zweigeltem. Ale nie żałuję. Zakończenie sezonu narciarskiego uważam za absolutnie rewelacyjne. Tym bardziej, że niewielka mieścina Hinterstoder została przez jedną z austriackich telewizji uznana za najpiękniejsze miejsce w tym kraju. Zresztą kierowca, z którym jechałem od stacji kolejowej do stacji narciarskiej sam raz tu przyjechał i… został na stałe. Miejscowi trochę boją się najazdu turystów. Zakopiańczycy w okolicach Sylwestra rozumieją te obawy. Tu też dookoła góry cudne. Jak nagle ruszy tu 10 milionów Austriaków, to się zrobi tłok. A sama stacja narciarska jest – jak na Austrię- mała, ale wystarczająco duża, żeby się zmęczyć. Oficjalnie wyciągi będą tu czynne jeszcze przez tydzień. Ale w prognozach na wtorek i środę zapowiadane są opady śniegu, za to w weekend znowu lampa! Taka jak na zdjęciach poniżej.
Prosit!

Mieczysław
Hinterstoder 24 marca 2019

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *