Dej Buh Stesti! Tak witali się niegdyś w Czechach browarnicy, czyli Daj Boże Szczęście!
Teraz takie napisy można zobaczyć jedynie na starych pocztówkach i browarach. Wraz z laicyzacją oraz chemicznym uzdatnianiem wody używanej do produkcji piwa, boska interwencja nie jest współczesnym browarnikom potrzebna. Ale jest jeszcze parę miejsc, które szczycą się tym, że korzystają z wody bez dodatkowego uzdatniania. Dlaczego dopiero teraz trafiłem do południowych Czech? Przecież jest tu piękny Czeski Krumlow a także miasto, które samą nazwą cieszy każdego piwosza. Czeskie Budziejowice! Tutejszy Budvar jest jedną najsłynniejszych marek lagerów, robiony z ujęcia wody sięgającego 300 metrów pod powierzchnią ziemi. Prawdę mówiąc, zwiedzanie browaru można zakończyć na recepcji.

Wszystkie ciekawostki (łącznie z amerykańskim uzurpatorem nazwy) znajdziemy jeszcze przed wejściem na duży zakład produkcyjny. Kto nigdy nie widział beczek w leżakowni czy napełniania butelek, może znajdzie tu coś ciekawego. Lepiej jednak ten czas spędzić przy nalewaku 🙂 i nie będzie to czas stracony. W końcu tu mamy gwarancję najświeższego piwa. Ale równie dobre mają na starym mieście, a “okoliczności przyrody” zdecydowanie przyjemniejsze. Bardzo fajne miasteczko.
Nad fosą dostępu broni Żelazna Panna. Tak nazwana jest baszta. Po angielsku Iron Maiden. Jak wrzuciłem fotę na instagrama, to od razu pojawiło się kilku wyznawców heavy metalu 😀
Poza tym jak zwykle w Czechach mamy kilka fajnych zbitek językowych. Dziwnym trafem sporo tu (a także w Czeskim Krumlowie) sklepów ze sprzętem myśliwskim i turystycznym. Wszedłem z obowiązku do jednego z nich. Kiedy sprzedawczyni spytała czy “hledam kalhoty” przypomniała mi się od razu bajka o Kreciku, który… no właśnie. W Czechach nie mogłem powiedzieć jak Krecik “szukam spodenek!”. W ogóle nie szukajcie tam nic i niczego. Jak to kiedyś wytłumaczyła mi koleżanka: szukać to inaczej “dielat’ lasku” Laska to miłość, ale tłumaczenie było dość eleganckie o ile niedwuznaczne…
Żeby jednak nie było tak przaśnie śmiesznie… Na jednym z barów widziałem reklamę, że tu leją piwo z tanka. Tank to duża, nawet kilkusetlitrowa beczka piwa i rzeczywiście piwo nieco inaczej smakuje.

Tyle, że reklama była ozdobiona czołgiem Układu Warszawskiego z 1968 roku…
Ech, zdravim!
Mieczysław
Ceske Budejovice – Warszawa
9 września 2021
PS Na fotografii głównej: piwo w Małym Piwowarze (też Budvar) czeka aż opadnie piana. Inaczej byłoby niedolane 🙂 Tytuł ze starej reklamy telewizyjnej Tyskiego, które nie ma (chyba) nic wspólnego z Budziejowicami.