Grudniowe szaleństwo zbliża się do apogeum. Co by tu kupić najbliższym? Szczególnie jeśli wiemy, że dużą część czasu spędzają w drodze.
Oczywiście najlepszy byłby bilet lotniczy w dowolne miejsce na świecie. Jednak nie wszyscy dysponują nieograniczonym budżetem. A i sam obdarowany – jeśli jest doświadczonym myśliwym niskich cen biletów lotniczych – mógłby dostać szoku. I stwierdzić, że za cenę biletu do Paryża może ruszyć przynajmniej za jeden z oceanów. Sprawa nie jest łatwa. Sklepy turystyczne są jak telewizja kablowa. Niby dużo programów, ale wybrać nie ma co. W dodatku przeważają tzw “falbany”, czyli ciuchy. Które są fajne, ale mimo wszystko trzeba je przymierzyć. Czyli z niespodzianki nici. Zazdroszczę Brytyjczykom i Niemcom. Tam lista przydatnych gadżetów jest niewyobrażalna. Pojedźcie w Londynie w okolice Covent Garden, gdzie jest prawdziwe zagłębie outdoorowych sklepów. Albo do Globetrotter-a. W czasie ostatniego pobytu w Kolonii odwiedziłem największy sklep tej niemieckiej marki. Pięć (słownie: pięć) pięter! A przed kupnem kajaka możesz go sobie nawet przetestować w basenie. Ech, łza (zazdrości) się w oku kręci. Poniżej subiektywny wybór prezentów, które przydadzą się każdemu turyście. A nawet podróżnikowi.

1 Butelka stalowa Primus albo Sigg
7rzeczy1blg
Primus ze Szwecji albo szwajcarski Sigg. Obie firmy zacne i chłamu nie sprzedają. Oczywiście zawsze można wykorzystać jakąś butelkę plastikową po innej wodzie. Ale – pomijając względy ekologiczne – tak jest estetyczniej. I wbrew pozorom równie często przydaje się w mieście co w górach. Półlitrowa woda obok Fontanny di Trevi może kosztować dwa-trzy euro. W Szwajcarii kupowanie jakiejkolwiek wody w sklepie jest wrzucaniem pieniędzy do studni. We wszystkich źródełkach woda jest pitna. Także w Wiedniu popularna kranówka jest dociągnięta wprost z Alp. Cena od 42 zł (w Polsce) w zależności od rozmiarów butelki.

2. Organizator ButterFox
7rzeczy2blg
Telefon, tablet, komputer, aparat, odtwarzacz mp3, ładowarki baterie, kable… Można to wrzucić do jednego worka czy pudełka. Ale nieunikniony będzie potem galimatias i poplątanie. No i łatwiej zapomnieć jakiejś wtyczki. Moje życie stało się bardziej uporządkowane odkąd zobaczyłem “piórniki” ButterFox. Na zdjęciu jest wersja midi (od 20 USD), ale można też kupić większy rozmiar. W ciągłej sprzedaży na amerykańskim eBayu, bywało też u nas na Allegro.

3. Pelikan
7rzeczy3blg
ButterFox jest fajny, ale prawdziwie cenne rzeczy potrzebują prawdziwego twardziela do ochrony. Pelikana nie trzeba przedstawiać. Niektórzy fotoreporterzy wożą nim swoje “zabawki” a ta znana firma produkuje też mniejsze pojemniki. Zdecydowałem się kupić zaraz po podróży tak deszczowej, że nawet dry bagi przemiękały. W dodatku jest odporny na wstrząsy i kurz (!). Do Peli1020 idealnie wchodzi mały dysk, np WD Passport. I jest jeszcze miejsce na paszport. Cena ok 100 zł

4. Ekspres do kawy
7rzeczy4blg
Brakuje wam porannego espresso w dzikich okolicznościach przyrody? Kawa rozpuszczalna to nie to samo? Teraz to nie problem. Prawdę mówiąc o różnych ekspresach, filtrach i innych kawiarkach (urządzeniach, nie kobietach) możnaby popełnić cały wpis. I to tylko w wersji turystycznej. I to takich, które można sobie zabrać na wyprawę nie tylko wozem terenowym, ale także do plecaka na pieszą wyprawę. Ekspres Alu 1 firmy Relags jest przeznaczony – łatwo odgadnąć – na jedną dawkę espresso. To miniaturowa wersja bliskowschodniego patentu. Cena w Niemczech 8.95 euro. W jednym z warszawskich sklepów (litościwie pominę nazwę) jedynie 79 złotych. Filiżanka nie wchodzi w skład zestawu, ale oczywiście można też kupić turystyczną 🙂

5. Curvyman (TM)
7rzeczy5blg
Teraz coś dla tych których wkur…zają plączące się kable. Jako jedną z pierwszych firm, przynajmniej podpatrzonych u londyńskiego Stanfords’a była Bobino, która dostrzegła problem uporządkowania przewodów. Genialny w prostocie pomysł rozwinęła (a może równolegle wymyśliła) firma Nite Ize. Zresztą mają w swojej ofercie kilka innych patentów godnych polecenia. Nie wiem jak nazwa – i to chroniona Trade Markiem – przyjmie się w Polsce, ale Curvyman pomoże nie tylko w podróży dalekiej. A gustowny karabińczyk być może pozwoli nie zgubić słuchawek. Gadżet można kupić w sklepie Multan Extreme w Warszawie za 17.90 zł.

6. Fotograf w podróży
7rzeczy6blg
Teraz coś czego lepiej w podróż nie brać. Bo się zaleje, zniszczy, poplami… A książkę Piotra Trybalskiego Fotograf w Podróży trzeba przeczytać i przypomnieć sobie przed każdą podróżą. Nawet jeśli robisz zdjęcia tylko telefonem komórkowym i wrzucasz na fejsa. Nie katuj znajomych kiepskimi fotografiami. Nie od razu zaczniesz robić foty jak laureat paru ważnych foto konkursów, ale od czegoś trzeba zacząć. Uwaga na podróbki! Jedynego prawdziwego Trybalskiego kupicie (nawet z autografem) tu http://trybalski.com/produkt/fotograf-w-podrozy-ksiazka-z-autografem/
w cenie mickiewiczowskiej: czterdzieści i cztery złote

7. Buff
7rzeczy7blg
I last but not least. Coś bez czego nie wyobrażam sobie wyjazdu. Nieważne czy w tropiki czy na narty. Bandano-czapkę można nosić na kilkanaście sposobów. Co szczuplejsze dzierlatki mogą to założyć jako top. Tej opcji – przyznam szczerze – nawet nie próbowałem skupiając się na „tradycyjnych” układach. Ochronią nas przed palącymi promieniami słońca, kurzem, wiatrem czy mrozem. Bo jest też opcja z polarem. Kolorystyka dowolna. Znajdą coś dla siebie kibice Barcelony czy fani Gwiezdnych Wojen. Pełen zestaw na buff.pl. Jest też nawet buffa dla psa!!! “Readers of Hound and Dog should be delighted!”. Ja w drogę zabieram przynajmniej dwie buffy. Zresztą mam ich więcej niż krawatów, co zresztą nietrudne. Ich w drogę nie zabieram. A nigdy nie wiadomo, czy dodatkowa buffa się nie przyda. Choćby jako osłona aparatu.
Wasz Mietkołaj
Warszawa 12 grudnia 2015

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *