Salve! Podobno 90 procent turystów docierających do Pizy autokarami nie dociera nad rzekę przepływającą przez miasto. Większość z nich nawet nie wie, że Piza leży nad rzeką. Na pewno wiedzą o tym miłośnicy krzyżówek.
Nie zdawałem sobie sprawy z popularności Pochyłej Wieży :). Przez pierwsze dwa wieczory przechodziłem tamtędy w czasie wieczornych burz, więc Plac I Miracoli był przyjemnie pusty. We wtorek rano puste było całe miasto. To trochę tak jak po sylwestrze. Wszyscy odsypiają nocne szaleństwa, służby miejskie czyszczą ulice z dwóch ton śmieci, jakie zebrały się poprzedniej nocy. I tylko okolice katedry były zatłoczone ludźmi z innej planety: świeżutcy jak panino, wypoczęci i szczęśliwi ze słońca Toskanii i Torre Pendente. Oczywiście wspiąłem się te 300 schodów w górę. Wchodzi się dziwnie. Niby odchylenie tylko 5 stopni, ale poruszasz się jak na jachcie. Błędnik był lekko zaniepokojony. Może trzeba było łyknąć nieco chianti na rozluźnienie? Ale po świętowaniu Luminary można mieć dość wina. Luminara to jedna z bardziej romantycznych imprez. Ku czci świętego Ranierego (chyba taka jest polska forma tego imienia i nie chodzi o dawnego obrońcę Azzurrich, Claudio Ranierego), patrona miasta wzdłuż rzeki (Arno, przyda się w krzyżówkach) zapalono 120 000 świeczek. Stały we wszystkich oknach, na fasadach i specjalnie zbudowanych rusztowaniach. Ochotnicy zapalali je już od 6 wieczór. I w tej malowniczej scenerii około jedenastej rozpoczął się pokaz sztucznych ogni,pizablg3 prawie jak na Sylwestra. A może nawet lepiej, bo było to coś w stylu światło i dźwięk. Pokaz trwał ze trzy kwadranse a potem lud Pizy ruszył w poszukiwaniu swoich dźwięków. Od swingu i jazzu do techno i rocka: każdy mógł znaleźć jakiś zespół dla siebie.
To poniekąd też tłumaczy dlaczego palio na łodziach rozgrywa się następnego dnia w nocy. Wcześniej ani kibice, ani osady nie byłyby w stanie dotrzeć. Grupy z autokarów, jak już wspomniałem, nie docierają aż tak daleko do centrum. Szkoda, bo to palio było wyjątkowe. Widziałem już w Italii konne (chyba najsłynniejsze), biegi dziewcząt i chłopców, w strojach historycznych i współczesnych a nawet wyścigi na osłach. Tu ośmioosobowa osada to nie wszystko. Po przepłynięciu półtora kilometra, “montatore” wspina się po linie na maszt zgarniając flagę. Wygrywa nie ten co pierwszy dopłynie, ale ten co pierwszy zdobędzie flagę pizablg4Ścigają się przedstawiciele czterech historycznych dzielnic. A jakie panują tu emocje przekonałem się osobiście. Montatore “Żółtych” z dzielnicy San Francesco spadł z wysokości paru metrów. Huknął o pokład aż zadudniło. Na szczęście dla Fausto wydaje się, że obyło się bez poważniejszej kontuzji. Wygrała osada San Martino, nazywana “Rosso”. Ale ubrani byłi na biało-czerwono, więc poczułem się jakby nasi coś wreszcie wygrali 🙂
Saluti
Mieczyslaw
Piza 18 czerwca 2014

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *