Hola!
Według mojej prywatnej teorii ogarniasz miasto jeśli nie boisz się wskoczyć do miejskiego autobusu i – wcześniej czy później – dojedziesz tam gdzie chcesz. Metro czy tramwaje są przewidywalne. I trudno się zgubić. Autobus zawsze może skręcić w uliczkę, której istnienia się nie spodziewałeś. W Buenos Aires prawdziwym wyzwaniem jest przejazd z lotniska do centrum miasta. Nie, nie dlatego, że jest niebezpiecznie, kieszonkowcy czy inne “przygody”. Wyzwaniem jest dlatego, że zapłacić można tylko monetami. Monety jednopesowe są tu na wagę złota. W czasie zeszłorocznego pobytu raz kierowca po prostu mnie nie wpuścił. Wtedy postanowiłem wyrobić sobie kartę miejską. Oszczędność pieniędzy(szczególnie przy inflacji) nieistotna, ale oszczędność czasu olbrzymia. O ile trafimy na właściwy punkt wydawania. Bo o dziwo nie można kupić karty np na stacji metra tylko na poczcie. I to nie na każdej. Amerykanie (ci Północni) nie mogli wyjść ze zdziwienia. Jak mam im (tym Północnym) wytłumaczyć, że to i tak nic w porównaniu z otrzymaniem Hologramu (!!!) Warszawiaka uprawniającego do dwuzłotowej zniżki na bilet miesięczny. Karta magnetyczna w Buenos naprawdę się przydaje. Po pierwsze czujesz się jak “portenio” – czyli mieszkaniec BA. No nie trzeba dźwigać bilonu. Którego zresztą i tak ci nikt nie wyda. Sklepikarze wolą wydać większą resztę w banknotach niż pozbywać się jednopesówek. Kiedy za jakieś ciastka zapłaciłem monetami, szczęście na twarzy cukierniczki było bezgraniczne. Banki? Zabiją Cię śmiechem. Szczególnie na lotnisku. Co ma zrobić turysta, który chce jechać jak lokales? Po prostu trzeba wejść do autobusu. W zeszłym roku sam dostałem od ludzi kilka drobnych na przejazd. I nie chcieli nic w zamian. Teraz sam widzialem, jak miejscowi zapłacili za przejazd swoimi kartami i to za kilka osób. To kilka dolarów nawet po cenach czarnorynkowych. Czy raczej błękitnych. Istnieje tu określenie dolar blue (obecnie ok 12 peso) w przeciwieństwie do oficial (8 peso). Za to zielona jest coca-cola…
Hasta la vista
Portenio Mieczysław
Buenos Aires, 8 lutego 2014
PS ten wpis nie jest sponsorowany przez Coca-Colę. Ale gdyby ktoś miał namiar to się polecam 😀

ba140516_1blg

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *