Hi, onoir, urram, ahoj!
Jesień w Europie jest dość smutna i/lub zimna. Dlatego dobrze jest rozgrzać się w muzeach. W ubiegłym tygodniu miałem niezły muzealny maraton.
Człowiek zasuwa tak, że czasem nie ma czasu taczek załadować. Dobrze, że w większości w tych miastach już byłem, więc mogę sobie pozwolić na luksus ominięcia największych atrakcji. Wtorek – Muzeum Beefeater w Londynie. Środa – Muzeum Jameson w Dublinie. Ok, z rana też wpadłem na chwilę zobaczyć jakie teraz strony Księgi z Kells na miejscowym uniwerku wystawiają. Czwartek – Scotch Whisky Experience. Ze szczególnym uwzględnieniem “experience” bo przecież teorię destylacji niedługo będę miał w małym palcu. Piątek – Muzeum Becherovki w Karlowych Warach. Sobota – Muzeum Absyntu w Pradze, choć tak naprawdę to całkiem sympatyczna i niestety droga knajpa. W niedzielę wylądowałem w Krakowie i tu jedynie Dama z Gronostajem. Obejrzałem, bo nie wiadomo, czy będzie to można oglądać po zakazie hodowli zwierząt futerkowych. Wydawać by się mogło, że wydałem fortunę. Ale tak naprawdę bilety lotnicze do Pragi (przez Londyn, Dublin, Edynburg) kosztowały mniej niż sypialny bilet kolejowy Warszawa – Praga. W Dublinie i Edynburgu prześpimy się tylko funta czy euro drożej niż w porównywalnych hostelach w Warszawie czyli w cenie małego psa w Zakopanem. Żeby nie być gołosłownym: najtańsze łóżko w Edynburgu kosztuje 7 funtów. I nie jest to noclegownia dla bezdomnych. Zresztą szkoccy bezdomni mają najwyraźniej większe wymagania niż ja. “Żeby godnie spędzić tę noc potrzebuję zebrać 18 funtów” – z taką kartką siedział młodzieniec przed jednym ze sklepów. Inny był mniej wymagający. Tylko 16. Nie wiem czy zebrał i gdzie spał, ale godnie spałem za mniej niż połowę tej kwoty.
Cheers! Slainte! Na zdravi!
Mieczysław
12 listopada 2017
Londyn/Dublin/Edynburg/Praga/Kraków
PS O tych muzeach to pewnie napiszę przy innej okazji (niekoniecznie do sieci), ale teraz mała namiastka. Na zachętę 🙂