Bok! Poleciałem prywatnym samolotem do Chorwacji!
Wolę witać się „bok„, czyli “cześć”, niż dobro jutro. Może jutro będzie dobre, ale dziś też trzeba się przywitać. Prywatny samolot? Stać mnie. Zapłaciłem 39 złotych. W jedną stronę. To ostatni kurs FRancy (czyli Ryanair) z Modlina w tym sezonie. Było może piętnaście osób na pokładzie, więc czuliśmy się jak w prywatnym samolocie. Szkoda, bo tu nadal ciepło. Widziałem ludzi opalających się i kąpiących.
Ok, po zachodzie słońca trzeba się przeprosić z polarem. Ale w słońcu można biegać w krótkich spodenkach. Jakoś wcześniej Zadar nie był na mojej liście. Skoro jednak jest taka cena… Grzech nie skorzystać. A Zadar jest bardzo przyjemnym miastem. I w samym centrum mają targ z warzywami. Obok można kupić świeże lub smażone ryby i inne owoce morza. Miejscowi nadal robią tu zakupy. Zresztą: turystów już tu niewielu. Ostatnie tanie linie zakończyły operacje. Ruszą znów wiosną. Warto szukać okazji. Kilka fot na zachętę macie poniżej. Więcej napisać nie dam rady, bo czeka mnie kolejny “prywatny” samolot: też ostatni, do Neapolu. W cenie dużego piwa.
Żivjeli!
Mladko (jak zwą mnie w tym rejonie Europy)
Zadar 29 października 2021