Good afternoon! Dawno mnie nie było w Londynie. Człowiek nie wie – zwłaszcza przy krótkim pobycie – czy sprawdzać co tam nowego, czy raczej sentymentalnie odwiedzać stare kąty.

Show More Show Less

Przyznam, że przez moment kusiło mnie, żeby wrócić na chwilę do Lewes. Tam 5 listopada odbywają się największe fajerwerki i parady z okazji dnia Guy Fawkesa. Jak mawiają jedynego, który do parlamentu próbował się dostać z właściwą intencją. Aby go wysadzić. W Lewes już kiedyś nawet byłem: i to 10 lat temu (sic!)
Trawestując Heraklita: wszystko płonie. Teraz nie tylko policja odradza tam wizytę. To tylko ostrzeżenie. Jednak o wiele istotniejsze jest to, że koleje obsługujące ten rejon też nie jeżdżą po fajfokloku 5 listopada. No i nadal lepiej nie mieć na sobie łatwopalnych goreteksów i polarów. Etiopski Meskel przeżyłem, to może nie warto kusić losu. Poszedłem na mniejsze – i jedne z nielicznych tego dnia, bo przenoszą to na weekend wcześniej lub później.

Guy Fawkes Day, 5 Listopada, Coram'sField Bloomsbury, Londyn UK

Ale nawet bez fajerwerków Londyn sam w sobie jest kuszący. Mimo mgły, chmur i mżawki, która nawet nie moczy a wkur.za. I miałem dylemat czy ruszyć sentymentalnym szlakiem (bo trochę tu czasu jednak spędziłem) czy szukać nowości. Nawet chciałem wpaść do jednego czy dwóch muzeów.

Museum Tavern, Brisitish Museum, Londyn

Przed Brytyjskim była tak kolejka, że mi się odechciało. Więcej osób wpadło na taki sam genialny pomysł co tu robić we mgle. Courtald Gallery reklamowało Moneta. To nie wystawa numizmatyczna tylko obrazów. Monet i jego obrazy znad Tamizy zostały wyprzedane do końca stycznia. Trudno. Przy tej pogodzie przeszedłem się nad rzekę i też miałem impresjonistyczne widoki. Łącznie z młyńskim kołem, którego Klod nie widział.

Z innych nowości to widziałem pięciofuntówkę z Królem Karolem III. Bo gotówka nadal się przydaje, chociaż powoli wychodzi z użycia. Czytniki kart mają uliczni grajkowie, więc do kapelusza już nie wrzucasz funtów tylko przytykasz kartę. Tak popularna Oyster Card do transportu publicznego też może być zastąpiona zwykłą kartą płatniczą. Działa nawet Revolut, ale wolę doładować ,,oysterkę” to od razu wiem ile zapłaciłem. Za wczorajsze przejazdy jeszcze mnie londyński ZTM nie podliczył. Jakoś przez ten czas przestała mieć znaczenie magiczna godzina 9.30 po której było taniej. Ale jest to też pierwsze znane mi miasto, gdzie nie opłaca się (albo czegoś nie doczytałem) kupować biletów dziennych. Bo zapłaci się ponad 15 zamiast 10 funtów płacąc ,,as you go”. Visę i Mastercard przyjmują nawet bezdomni sprzedawcy magazynów Big Issues. Ba! Nawet toalety publiczne – te otwarte – są obsługiwane bezdotykowo. No chyba, że jest awaria wtedy jeśli nie masz drobnych (od 0.50 do 1.5) to trzeba zacisnąć – powiedzmy – zęby i szukać pubu. W tych sieci Wheterspoon (wpis niesponsorowany) za niewiele więcej można wypić pintę piwa.

W sieci pubów Whetherspoon napijemy się najtańszego piwa, Londyn, Wielka Brytania

Raczej nie w najpopularniejszych turystycznych okolicach, bo mimo, że sieciówka to ceny są różne, ale nadal jest to najtańsza opcja na pintę i przekąskę/obiad.
Miałem też okazję przejechać się nową linią Elizabeth. Dociera ona wschód Londynu, gdzie zwykle o tej porze odbywają się jedne z największych targów turystycznych na świecie. O targach napiszę gdzie indziej Elizabeth znacznie odciąża Dockland Ligth Railways, które mnie zafascynowało daaaawno dawno temu. I nadal fascynuje. Szczególnie jak uda się złapać miejsce z przodu składu. Pociągi są w pełni automatyczne, więc czuję się jak maszynista. A jeszcze jak zbliżamy się do Tower i widzisz obok dwa inne jadące pociągi to zabawa jest lepsza niż przy modelach kolejek. I to wszystko za 10 funtów dziennie 🙂


A poza tym jak zwykle na początku listopada. Brytyjczycy szykują się do Dnia Pamięci (11 listopada, rozejm kończący I wojnę światową) i w co drugiej klapie są wpięte symboliczne maki. Na pełnej petardzie są budowane dekoracje świąteczne. Miałem nadzieję na łyżwy, ale lodowiska – na świeżym powietrzu – otwierają dopiero w przyszłym tygodniu. I tak szybciej niż Stegny. I dobrze, że puby nadal trzymają poziom.
Cheers!
Mieczysław
Londyn 7 listopada 2024

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *