Grüzzi! Parę razy rozpoczynałem zwiedzanie Szwajcarii od wizyty na posterunku w Zurichu. Teraz trafiłem do więzienia. W Chur.
,,Jedzie pociąg, czerwone wagony, do więzienia wiozą mnie” – trochę za dużo sylab w trawestacji popularnej ogniskowej ballady. W Szwajcarii spałem już pod namiotem, w pensjonacie i stodole. Chyba kiedyś zaliczyliśmy nockę czy dwie w aucie czekając na jakiegoś adventure racera. Na pewno jedną z lepszych miejscówek była w pubie w Interlaken. Na weekendowy koncert schodziło się na bosaka z góry. W tymże Interlaken spałem po sąsiedzku w lokalnym zamtuzie (byle drzwi nie pomylić) z widokiem na Dziewicę (Jungfrau 4158m npm). Spałem w klasztorze i w bunkrze. Czasem w schroniskach trzeba było się wdrapać na piętrowe łóżko, a następnego dnia w pięciogwiazdkowym apartamencie sypialnia była na piętrze. Jako że wtedy dziwnym zbiegiem okoliczności impreza dziennikarska była w moim pokoju, to nawet nie wchodziłem na górę, tylko padłem w salonie. 😛 Ale w więzieniu jeszcze nie spałem. Do wczoraj.

Od paru lat zamknięto jedno z najcięższych szwajcarskich więzień w Chur. W sumie się nie dziwię. Miejscówka w samym centrum najstarszej części miasta, a jest ono uważane za najstarsze w całej Helwetii, to cenne miejsce. Co ciekawe najpierw zbudowana jako pałac (!) biskupi, potem była fabryką mydła. Jako więzienie służyła od 1817 do 2020 roku. Prócz lokalnych Robinhoodów odsiadywali tu wyroki między innymi eko terroryści – Szwajcarzy jak widać nie mają świętych krów, poza tymi na pastwiskach. Jednego z więźniów miałem nawet okazję kiedyś poznać osobiście. Na jednym z wyjazdów prasowych okazało się, że przy stoliku obok siedzi Erich von Daniken. Guru wszystkich miłośników teorii spiskowych i inwazji obcych cywilizacji. Pisarz nawet zainwestował w park rozrywki o innych cywilizacjach w Interlaken (kolejny raz pada ta nazwa, a przecież jestem w Chur 😉 ), ale zbankrutował. Gdy go spotkaliśmy, park jeszcze działał, a koledzy oszaleli dopytując go o różne hieroglify południowoamerykańskie. Okazało się że mimo, że zarobił na powieściach, to za mało zapłacił fiskusowi. I niczym Al Capone siedział za niezapłacone podatki turystyczne w hotelach. Teraz za celę trzeba zapłacić 110 franków. Plus taxa turystyczna. Mam nadzieję, że obecni gospodarze Sennhof Bogentrakt odprowadzają stosowne podatki nauczeni doświadczeniem poprzednich lokatorów.

Trzeba przyznać, że choć drzwi wyglądają tak jak je na filmach o alcatrazach widzimy, to teraz łatwiej z celi wyjść niż wejść. Zapomniałem kodu i musiałem sturlać się do recepcji. W celach – nawet w pokojach zbiorowych – wydzielone miejsce na toaletę. Przypomniały mi się dokumenty o tabu więziennym. Np. żeby toalety nie używać kiedy jest czas posiłku. No akurat rozmiary tej komórki były takie, że trudno było jej użyć człowiekowi moich rozmiarów obojętnie w jakim czasie. Ale zęby dało się umyć. No i widok fantastyczny z okna. Na winnice, bo Gryzonia to region niby na wschodzie ale i na południu Szwajcarii. Nawet mówią tam retoromańskim, a jak ktoś parla po italiańsku, to też się łatwo porozumie. Choć Italii generalnie nie lubią, to mają w sobie coś włoskiego. Coś, co nie przystoi prawowitym Helwetom. Jak choćby to, że kierowca autobusu zatrzymał się na nielegalu, żeby wysadzić pasażera (czyli mnie), na parkingu pod Wiaduktem Landwasser.


Przejeżdżałem nim kilkanaście razy. Ale z dołu widziałem tylko raz i też robi wrażenie. Nawet jeśli niebieskie niebo mam na reklamowej ścierce do okularów. W sezonie kursuje tu specjalny minipociąg. Latem rusza przejazd tylko między Tiefencastel/Filisur/Bergun z wagonami odkrytymi. Miłośnicy kolei oszaleją. To największa atrakcja słynnego Glacier Expressu i Kolei Retyckich.

A i tak najlepszą miejscówką do zdjęcia jest moim zdaniem przystanek autobusu pocztowego położony z kilometr od Wiaduktu. Żeby tylko jeszcze ten deszcz przestał padać. 🙁
Zum wohl!
Więzień (tymczasowy) Mieczysław
Chur, 6 maja 2025
PS Posterunek policji w Zurychu, tuż przy dworcu głównym słynie z tego, że pomalował je Giacometti. W Chur w Bündner Kunstmuseum mamy też kilkanaście innych prac tego artysty. Warto, tym bardziej, że ze Swiss Travel Passem mamy wstęp wliczony w cenę.